Encyklopedyczne
ujęcie określa auto detailing jako kompleksowy i zoptymalizowany proces
czyszczenia i renowacji samochodu, który dotyczy zarówno części
wewnętrznych, jak i zewnętrznych. W tłumaczeniu na nasze oznacza to, że
chodzi o dopieszczanie karoserii, wnętrza i silnika tak, żeby auto
wyglądało jak funkiel-nówka-nieśmigana prosto z salonu. Po co?
Oczywiście po to, żeby wziąć za taki samochód więcej.
Pozornie wydaje się, że
taka sytuacja nie jest możliwa. W końcu racjonalny kupujący spogląda na
stan techniczny pojazdu. Bierze pod uwagę jego przebieg, a także możliwe
do dostrzeżenia usterki czy potencjalnie groźne odgłosy dochodzące z
silnika. Przygląda się karoserii i wnętrzu oceniając przede wszystkim
nakłady, jakie będzie musiał ponieść na doprowadzenie wozu do stanu
technicznej używalności. Dla patrzącego z takiej perspektywy nie ma
znaczenia błysk lakieru czy zamaskowane wgniecenia na błotniku. Czy
jednak zawsze kupujący postępuje w ten sposób?
Wydaje się, że nie. W
większości przypadków auto detailing pozwala osiągnąć wyższą cenę za
samochód tylko dlatego, że ten ładniej wygląda. Co z tego, że z silnika
dochodzą niepokojące stuki, skoro lakier tak ładnie się błyszczy, zdają
się myśleć kupujący. Nie podchodzą do kwestii wyboru auta racjonalnie,
ale bazują przede wszystkim na emocjach. W ten sposób podejmują decyzję
mniej efektywną ze swojego punktu widzenia.
To jedna strona medalu.
Drugą jest ukrycie rzeczywistego stanu samochodów przed kupującym.
Mechanizm zakłócający działanie rynku odkryli już w latach
siedemdziesiątych ekonomiści, którzy później otrzymali za to nagrodę
Nobla. Otóż sprzedający wie znacznie więcej na temat samochodu niż
potencjalny kupiec. Auto detailing może pozwolić mu ukryć słabości
samochodu i nakierować uwagę kupującego na ładny wygląd auta, a nie jest
stan techniczny.
Nierównomierny dostęp do
informacji oraz nieracjonalnie podejmowane decyzje zakłócają mechanizm
rynkowy i sprawiają, że uzyskiwane przez sprzedających ceny nie
odpowiadają rzeczywistej wartości ich samochodów. Gdyby bowiem kupujący
kierował się racjonalnymi argumentami i znał dokładnie stan techniczny
pojazdu, mógłby wynegocjować korzystniejszą dla siebie cenę.
Spostrzeżenia te mają
zastosowanie nie tylko na rynku samochodów używanych, ale na dowolnym
innym rynku. Dotyczy zwłaszcza tych segmentów gospodarki, w których cena
kształtowana jest przez wiele czynników, a złożoność produktów jest
duża.
To właśnie takie
mechanizmy sprawiają, że teoria racjonalnych oczekiwań wydaje się nie
opisywać dokładnie rzeczywistości. I jako taka może wprowadzać w błąd
sugerując istnienie powiązań i mechanizmów, których po prostu nie ma.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz