wtorek, 12 marca 2013

Czas zredukować liczbę piratów drogowych w Polsce.

Została przedstawiona prezydentowi ustawa do podpisania której celem ma być zmniejszenie liczby wypadków w naszym kraju poprzez podwyższenie standardów w otrzymywaniu prawa jazdy kategorii A i B. Warto zaznaczyć, że prezydent Komorowski zapoznał się już z treścią ustawy i ją podpisał.
Ze statystyk wynika, że Polska ma trzy razy więcej ciężkich wypadków samochodowych niż średnia ciężkich wypadków w krajach Unii Europejskiej. Od bardzo dawna mogliśmy spotkać się z różnymi plotkami i projektami ustaw odnośnie zmiany tych tragicznych statystyk. Granica wieku zdających egzamin miał już być wiele razy przesuwana, były opcje obowiązkowych stokrotek, koniczynek i innych oznaczeń samochodu który jest prowadzony przez świeżo upieczonego kierowcę. Również restrykcje związane ze skompletowaniem wszystkich punktów przez kierowcę miały być obarczone już różnymi karami, od obowiązkowego przejścia przez kurs po raz kolejny po zabranie prawa jazdy na dość długi okres czasu.
Jakie zmiany możemy napotkać przy prawie jazdy kategorii A? Została wprowadzona kategoria A2 która uprawnia do prowadzenia motocykli z silnikami o mocy do 35 kW. Żeby móc zrobić prawo jazdy na kategorię przed ukończeniem 24 roku życia motocyklista będzie musiał zrobić kategorię A1 w wieku 16 lat bądź A2 jeśli ma ukończone 18 lat. Po dwóch latach posiadania jednego z tych typów prawa jazdy będzie mógł zdawać na kategorie A. Natomiast by móc zdawać na prawo jazdy kat. A bez wcześniejszego posiadania kategorii A1 lub A2 trzeba mieć ukończone 24 lata.
W przypadku prawa jazdy kategorii B młodzi kierowcy przez dwa lata od dnia otrzymania prawa jazdy będą podlegać szczególnemu nadzorowi. W razie licznych wykroczeń okres ten zostanie przedłużony, w przypadku popełnienia dwóch wykroczeń kierowca będzie kierowany na kurs reedukacyjny natomiast w przypadku trzech wykroczeń zostanie mu prawo jazdy zabrane. Takie restrykcje są kierowane specjalnie do młodych kierowców gdyż ze statystyk wynika, że ponad dwie piąte wypadków drogowych jest spowodowanych przez kierowców między 18 a 24 rokiem życia.

Jak działa ABS i ESP?

ABS jest nie po to, aby zawsze skracać drogę hamowania, ale po to, aby w trakcie tego manewru łatwo było utrzymać kierunek jazdy. ESP to rozwinięcie ABS-u - pomaga też podczas pokonywania zakrętów...
Już od dawna niemal wszystkie nowe samochody sprzedawane w Europie są wyposażone w ABS. To niezwykle przydatne urządzenie powinni polubić nawet ci, którzy mają wstręt do wszelkiej elektroniki montowanej w autach.

Na jednej z prezentacji niemieckiej firmy Continental niedowiarków przekonywano w specyficzny sposób. Na wielkiej płycie lotniska pokrytej śniegiem wygospodarowano kawałek toru pokrytego częściowo lodem (aby lewe koła w krytycznym momencie miały słabą przyczepność), a część fragmentu toru oczyszczono do suchego asfaltu ? prawe koła auta w krytycznym momencie miały niemal idealną przyczepność. Chętnych zapraszano do VW Passata fabrycznie wyposażonego w układ ABS, który jednak uzupełniono o niefabryczny wyłącznik. ?Proszę jechać i tam, gdzie lód graniczy z asfaltem, zahamować przy 40 km/h?? Padło polecenie? A można szybciej?? Proszę bardzo!


Zachowanie auta łatwo przewidzieć: gdy lewe koła trafią na lód, a prawe na asfalt, przy hamowaniu ogromna siła zacznie obracać auto w kierunku zgodnym z ruchem wskazówek zegara. Jesteśmy przygotowani na reakcję auta, domyślamy się, co się stanie, pragniemy przechytrzyć fizykę błyskawiczną kontrą. Najeżdżamy na przeszkodę z prędkością 80 km/h, dotykamy pedału hamulca i auto zaczyna wirować z takim impetem, że o żadnej reakcji kierowcy nie może być mowy!

Na szczęście tak dużych różnic w przyczepności nawierzchni nie doświadczamy często na drodze. Po chwili tę sąmą próbę pokonujemy z włączonym ABS-em. Po naciśnięciu hamulca ABS zaczyna klekotać, auto powolutku zwalnia, a lekkim skrętem kierownicy daje się utrzymać zaplanowany kierunek jazdy. W aucie z ESP utrzymanie kierunku jest jeszcze prostsze.
ABS: chroni przy hamowaniu
Podstawowe elementy układu ABS to elektryczna pompa z układem zaworków, układ elektroniczny (zintegrowany zwykle z obudową pompy) oraz czujniki prędkości kół z okablowaniem. Zadaniem ABS-u jest zapobieganie utracie kontroli nad autem podczas hamowania.
Silnik elektryczny zapewniający ciśnienie w pompie pracuje przez cały czas podczas pracy silnika. Układ zaworków w miarę potrzeby odcinający ciśnienie doprowadzane do zacisku hamulca, gdy podczas hamowania koło zaczyna obracać się wolniej od pozostałych, a więc gdy traci przyczepność. Niezależnie obsługiwane są w ten sposób cztery koła samochodu. Elektronika sterująca reaguje na sygnały płynące z czujników prędkości kół, odłączając ciśnienie płynące do poszczególnych zacisków hamulcowych.

ESP: chroni także na zakrętach
Gdy auto nie może w naturalny sposób utrzymać kierunku jazdy (bo np. jedziemy zbyt szybko na zakręcie), układ może przyhamować jedno wybrane koło (lub więcej) oraz zmniejszyć moc silnika. ESP to układ bazujący na elemencie wykonawczym ABS-u, jednak ma dodatkowe czujniki, m.in. kąta skrętu kierownicy (aby oceniać zamierzenia kierowcy), czujnik sił odśrodkowych (aby monitorować rzeczywisty ruch auta), czujniki prędkości kół (aby wykrywać poślizgi).
Wyposażenie auta w ESP nie oznacza dla producenta znacznych kosztów (bo auto i tak ma już ABS), choć dopłaty do tego układu wielokrotnie przewyższają wartość dodatkowych części. Warto jednak za to urządzenie płacić, bo ułatwia ono wszelkie ryzykowne manewry, jak np. zbyt szybką jazdę na zakrętach lub skręcanie podczas hamowania. ESP odczytuje też nasze zamiary i niweluje błędy. Np. gwałtowne odjęcie gazu na zakręcie to komunikat dla układu: kierowca boi się, trzeba pomóc utrzymać tor zgodny z położeniem kierownicy.


Jak wyłączyć?
ABS to układ działający stale, niezależnie od woli kierowcy. W żadnym seryjnym samochodzie wyposażonym w ten układ nie da się go wyłączyć przyciskiem na desce rozdzielczej.

Nie we wszystkich samochodach ESP daje się wyłączyć, zaś w tych, które mają na desce rozdzielczej wyłącznik ESP, wyłączamy je tylko częściowo. Efektem wyłączenia ESP jest tylko to, że przesuwa się granica interwencji układu? niewielkie uślizgi są ignorowane, ale przy większych działa on tak, jak zwykle. Dzięki temu nie czujemy często brutalnych reakcji elektroniki, ale i tak czuwa ona, aby działać w ostateczności. Jednak w takiej sytuacji o ćwiczeniu jazdy w poślizgu możemy zapomnieć. Bardzo często  po wyłączeniu ESP pozostaje aktywna kontrola trakcji (czyli redukowanie poślizgu podczas przyspieszania) i zawsze ABS.

W samochodach z ESP nigdy na drodze nie próbujmy kontrować poślizgów kierownicą i jechać techniką rajdową. Kontrę (kierownica w prawo) na zakręcie w lewo układ zinterpretuje jako zamiar jazdy w prawo, przez co wylądujemy w rowie! Nie zalecamy też wyłączania ESP. W większości trudnych sytuacji naprawdę pomaga!

Jakie prawo jazdy na quada

Jak zarejestrować quada? Jakie prawo jazdy trzeba mieć, żeby prowadzić taki pojazd? Pytań jest chyba więcej niż modeli dostępnych na rynku. Na razie obowiązuje...
Na razie obowiązuje przepis, że można sprowadzić i zarejestrować jedną sztukę danego pojazdu bez konieczności uzyskiwania na nią homologacji. Zupełnie inaczej jest, jeśli kupimy nowego quada w salonie. Gdy ma homologację, nie ma kłopotu. Jeśli nie (a tak jest z większością) – lepiej zastanowić się dwa razy, gdyż później nie da się go legalnie zarejestrować. Sytuacja ulegnie zmianie, jeśli zostanie wprowadzony (takie są plany) przepis nakazujący rejestrację. To dobre posunięcie, bo obecnie użytkownicy nie mają obowiązku kupowania polisy OC. Quady rejestrowane są jako pojazdy samochodowe inne (w podkategorii wskazanej na apli obok lub jako „inne”).
W tej chwili większość użytkowników eksploatuje swoje pojazdy poza drogami publicznymi. Kodeks drogowy zasadniczo odnosi się do ruchu na takich drogach. Jest tam jednak zapis, że jeśli „jest to konieczne do uniknięcia zagrożenia bezpieczeństwa” również poza drogami publicznymi trzeba się do niego stosować. Policjant ma więc prawo zatrzymać dziecko jadące polem. Jeśli quad zarejestrowany jest jako motorower, wystarczy karta motorowerowa (od 13 lat). Jeśli jako pojazd samochodowy – potrzeba prawa jazdy kat. B1 lub B.
Przepisy w tej chwili są tak zawiłe, że po dokładne porady odsyłamy na tematyczne fora internetowe – np. Polskiego Stowarzyszenia Czterokołowców (strona www.atvpolska.pl).

Prawo Rozporządzenie Ministra Infrastruktury z 28 lipca 2005 r. (z późniejszymi zmianami) dotyczące homologacji typu pojazdów samochodowych mających dwa lub trzy koła, niektórych pojazdów samochodowych mających cztery koła oraz motorowerów, opublikowane w DzU z dnia 25 sierpnia 2005 r.
w załączniku nr 1 ust. 2 pkt 1 i 2.

2. Niniejsze rozporządzenie stosuje się również do pewnej grupy czterokołowych pojazdów samochodowych, które w zależności od cech określa się jako:

1) lekkie pojazdy czterokołowe, których masa bez obciążenia nie przekracza 350 kg (kategoria L6e), nie wliczając w to masy akumulatorów w przypadku pojazdów elektrycznych, i których maksymalna prędkość konstrukcyjna nie przekracza 45 km/h oraz których:
a) pojemność skokowa nie przekracza 50 cm³, w przypadku silnika z zapłonem iskrowym, lub
b) maksymalna moc nie przekracza

4 KW, w przypadku innych silników ze spalaniem wewnętrznym, lub
c) maks. moc jest nie większa niż 4 KW, w przypadku silnika elektrycznego.
Pojazdy te powinny spełniać wymagania techniczne stosowane dla motorowerów trójkołowych kategorii L2e, chyba że przepisy homologacji stanowią inaczej.

2) pojazdy czterokołowe, inne niż lekkie, o których mowa w pkt. 1 lit. a, których masa bez obciążenia nie przekracza 400 kg (kategoria L7e; 550 kg dla pojazdów przeznaczonych do przewożenia towarów), nie wliczając w to masy akumulatorów w przypadku pojazdów elektrycznych, i których maksymalna moc użyteczna silnika nie przekracza 15 KW. Pojazdy te powinny spełniać wymagania techniczne stosowane dla motocykli trójkołowych kategorii L5e, chyba ze przepisy dotyczące homologacji stanowią inaczej.”

Assistance to pogromca zimy czy marne naciąganie kierowców

Zima to czas, kiedy wiele kierowców docenia ubezpieczenie assistance, zaś firmy ubezpieczeniowe, sprzedające tego typu polisy, notują dużo więcej zgłoszeń od swoich klientów niż w trakcie pozostałych okresów.
 ubezpiczenia komunikacyjne assistanceNajczęściej spotykanymi problemami są zaspy, rozładowane akumulatory, uszkodzone koła. Pomocy potrzebują ci, którym zdarzyła się kolizja, jak i ci, którzy nie mogą uruchomić pojazdu. Częściej jednak ekipy obsługujące assistance dokonują napraw na miejscu niż w warsztatach. Wszystko dlatego, że w czasie mrozów zdarzają się zwykle różne niewielkie awarie związane z obwodami elektrycznymi czy elektronicznymi samochodu, które można usunąć od ręki. Zaletą ubezpieczenia assistance jest szybkość udzielania pomocy i kompleksowość obsługi, samodzielne zorganizowanie pomocy trwa natomiast zwykle dużo dłużej. Posiadacze assistance mają zapewnione w umowie ubezpieczenia, że w określonych sytuacjach objętych przez ubezpieczenie, mogą dzwonić do centrum obsługi przez całą dobę.

Często kierowcy kupujący ubezpieczenia komunikacyjne w pakiecie, nie są świadomi tego, że ubezpieczyciele dodają czasem do nich również assistance. Jest to jednak opcja podstawowa, która najczęściej dotyczy pomocy w odholowaniu auta do warsztatu czy dokonana drobnych napraw na miejscu zdarzenia. Wersja szersza assistance daje więcej możliwości, z tym że trzeba zapłacić za nią minimum kilkadziesiąt złotych w skali roku. Ta opcja polisy może obejmować takie zdarzenia jak: przebicie ogumienia, zagubienie kluczyków czy konieczność naładowania akumulatora. Do tego ubezpieczyciele, w ramach opcji rozszerzonej ubezpieczenia assistance, zapewniają przewiezienie ubezpieczonego do szpitala albo też pokrywają koszty transportu poszkodowanych z miejsca kolizji do miejsca docelowego.
Przy wyborze tego typu polisy trzeba zwrócić uwagę na kilka kwestii. Jeśli kupujemy ubezpieczenia komunikacyjne w wersji pakietowej trzeba sprawdzić co obejmuje assistance w tym pakiecie, a za co trzeba dodatkowo zapłacić. Istotne są limity oraz wszelkie wyłączenia, jakie zaznacza ubezpieczyciel w umowie.

Najczęściej wykluczenia obejmują odległość miejsca zdarzenia od miejsca zamieszkania. Niektóre towarzystwa zaznaczają, że ubezpieczenie dotyczy kolizji, które wydarzą się przynajmniej 50 km od miejsca, w którym ubezpieczony mieszka. Inne wykluczają sytuacje awarii czy zamarzniętego paliwa.

Tajemnice hybryd: A gdzie są baterie? Toyota Prius

Akumulatory "Priusa" nie przeszkodziły projektantom w uzyskaniu 445-litrowej przestszeni bagażowej. Jest nawet  umożliwione w tym samochodzie składanie tylnej kanapy.
Gdyby nie postęp w miniaturyzacji akumulatorów, hybryda musiałaby ciągnąć za sobą przyczepę z bateriami. Tymczasem są one tak niewielkie, że niewtajemniczony właściciel może ich nigdy nie znaleźć w swoim samochodzie.
Wbrew dość powszechnemu poglądowi pojemność wcale nie jest najistotniejszym parametrem baterii w aucie hybrydowym. Byłaby najważniejsza, gdybyśmy mieli do czynienia z samochodem czysto elektrycznym, w dodatku pokonującym wyłącznie pozamiejskie trasy. A najlepiej – niezbaczającym ani na moment z autostrady, na której jest niewielki ruch. 
Do czego zmierzamy? Okazuje się, że w przypadku jazdy miejskiej oraz każdej, która wymaga częstego hamowania i przyspieszania, od baterii wymaga się jak najszybszego ładowania. Gdyby w bagażniku Priusa zainstalowano zespół akumulatorów 12-woltowych, jakie można znaleźć pod maskami większości samochodów, to co prawda dostarczyłyby one odpowiedniej mocy do przyspieszania, ale ładowanie takiego układu wymagałoby nie minut, lecz godzin. Na to nie ma czasu – już po kilku hamowaniach bateria ma dostarczyć energię do rozpędzenia auta. Dlatego w Priusie zamontowano akumulator niklowo-wodorkowy, którego głównym atutem jest...
...krótki czas ładowania
Wystarczy kilkanaście dłuższych hamowań, by napełnić baterie i od startu spod świateł dysponować dodatkową mocą. Dzięki temu hybryda potrafi zagospodarować energię hamowania, a spalanie w mieście nie musi być wyższe niż na trasie!

Historia powstania Lamborghini

Jak Ferrucci Lamborghini zaczął produkować supersamochody?Krótka i ciekawa historia o tym jak to się stało że Ferrucci Lamborghini zaczął produkować supersamochody.

Lamborghini to oczywiście nazwisko Włocha - właściciela firmy produkującej traktory (nadal zajmuja się produkcją traktorów). Był bogatym człowiekiem i postanowił że kupi sobie supersportowe auto i wybrał Ferrari. Tak też zrobił i kupił w salonie nowiutkie Ferrari, które jednak okazało się bardzo awaryjne (Ferrari tak mają). Szczególnie irytowało go sprzęgło  które działało bardzo opornie i Lamborghini zgłaszał ten problem w serwisie. Po kilku reklamacjach Ferrucci Lamborghini w końcu nie wytrzymał i spotkał się osobiście z Enzo Ferrari by powiedzieć mu co myśli o tym samochodzie. Doszło do kłótnie podczas której Enzo Ferrari powiedział że żaden wieśniak nie będzie go uczył jak ma produkować auta sportowe. Ferrucci Lamborghini powiedział: Tak ? Ja Ci pokażę jak produkować sportowe samochody ! I pokazał.... Tak się zaczęło..... Wtedy Lamborghini wypuścił swój pierwszy model - legendarny 350 GTV który okazał się lepszy od modeli Ferrari. Obecnie Lamborghini należy do niemieckiego Audi.
Lamborghini wypuścił wiele modeli sportowych supersamochodów, a najbardziej znanym modelem i najdłużej produkowanym był model Countach - zaprezentowany w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Samochód ten miał oryginalny niepowtarzalny wygląd i w niczym nie przypominał innych aut sportowych. Model ten zachwycił miłośników motoryzacji na całym świecie, i obecnie modele Lamborghini są rozwinięciem linii stylistycznej tego legendarnego modelu.
Na początku lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku Lamborghini wypuściło również swój pierwszy i jak do tej pory - jedyny model terenowy. Nazwany został po prostu LM002, a samochód ten przypomina nieco wygladem Hummera H1.

Prawo jazdy - trudno dostać, łatwo stracić

Prawo jazdy kategorii B jest dobrem,w które wyposażony jest każdy dorosły Polak-tak można by sądzić po lekturze projektów ustaw,działaniu organów ścigania,sądów a także organów administracyjnych.

Prawo jazdy, a właściwie jego zatrzymanie, staje się straszakiem mającym powstrzymać sprawców różnych wykroczeń i przestępstw od popełniania czynów zabronionych, które czasem są, a czasem zupełnie nie są powiązane z prowadzeniem samochodu. Osoby, których różne instytucje pragnęłyby pozbawić prawa jazdy, często jako kierowcy są zupełnie niegroźne. Samochodowe prawo jazdy można więc stracić za popełnianie wykroczeń drogowych autem (słusznie), spowodowanie wypadku (słusznie), za wykroczenie lub przestępstwo popełnione na rowerze, za pływanie po alkoholu jachtem żaglowym (jaki to ma związek z ruchem drogowym?), a także, w niedalekiej przeszłości, za niepłacenie alimentów!

Za alkohol - Najwięcej kierowców traci prawo do jazdy samochodem, bo prowadzili po alkoholu. Ci kierowcy stanowią od lat "większą połowę" tych, którzy na jakiś czas muszą zrezygnować z siadania za kierownicą. Nie znaczy to wcale, że każdy przyłapany na prowadzeniu auta w stanie nietrzeźwości zostaje pozbawiony uprawnień. O tym bowiem decyduje nie policjant, który wprawdzie rutynowo zatrzymuje dokument (nie uprawnienia) i uniemożliwia pijanemu dalszą jazdę, lecz właściwy sąd, który bierze pod uwagę różne okoliczności. Każdy sąd zastanowi się trzy razy, zanim zabierze zawodowe prawo jazdy kierowcy ciężarówki, który utrzymuje rodzinę. Zdarza się, że przy pierwszym takim przestępstwie sąd za karę zabiera prawo jazdy kat. B, a pozostawia np. kategorię C.

Można jednak mieć pecha i stracić prawo jazdy na jakiś czas „za niewinność”. Może tak się zdarzyć np. w sytuacji, gdy alkomat wykaże obecność alkoholu w wydychanym powietrzu spowodowaną zjedzeniem batonika. Policjant oczywiście wykona kolejne testy i po stwierdzeniu tendencji malejącej może oddać nam prawo jazdy od razu. Wobec funkcjonariusza warto być grzecznym i pokornym, bo jeśli tego nie zrobi i pozostawi rozstrzygnięcie sprawy prokuratorowi, nie postąpi wbrew przepisom. Na etapie postępowania prokuratorskiego prokurator decyduje o tymczasowym zatrzymaniu prawa jazdy do chwili rozstrzygnięcia sprawy, a w przypadku wykroczenia – sąd. Niezależnie od wagi sprawy, mamy prawo ubiegać się o zwrot uprawnień do czasu prawomocnego orzeczenia, ale w praktyce kończy się to sukcesem tylko w sprawach naprawdę wątpliwych.

Za punkty - Coraz więcej kierowców traci uprawnienia z powodu popełniania pospolitych wykroczeń. Większości z nich przyporządkowana jest nie tylko kara pieniężna, lecz także pewna liczba punktów karnych (od 1 do 10). W przypadku, gdy zostaniemy złapani przez organy porządkowe na popełnieniu wykroczenia i ukarani mandatem, na nasze konto spływa odpowiednia liczba punktów. Gdy uzbieramy więcej niż 24, dostajemy list od starosty z informacją o skierowaniu nas na egzamin sprawdzający kwalifikacje. Jeśli go zdamy, punkty zostaną skasowane, a my zatrzymujemy prawo jazdy lub otrzymujemy je z powrotem.

Czy więc mając na koncie np. 21 punktów karnych, należy się bać, że pierwszy lepszy patrol, który zarejestruje nasze przekroczenie prędkości o 30 km/h, uniemożliwi nam dalszą jazdę? Nie! Warto wiedzieć, że choć policjant na drodze ma dostęp do ewidencji i zawsze sprawdza status naszego prawa jazdy, to jednak może otrzymać tylko jeden z trzech lakonicznych komunikatów: zero, zbiera lub przekroczył. Nie wie, że dodane właśnie do naszego konta punkty powodują przekroczenie limitu. Jeśli jednak odpowiednią liczbę punktów zebraliśmy już wcześniej, funkcjonariusz zatrzymuje nasze prawko i co gorsza, nie możemy jechać dalej!

Jest jeszcze jedna zła wiadomość dla piratów drogowych: punkty karne za poszczególne wykroczenia zarejestrowane podczas jednej kontroli sumują się. Dlatego, jeśli jedzie za nami radiowóz z wideorejestratorem, za jednym razem możemy dostać 25, i więcej punktów – to kwestia naszego stylu jazdy i tego, jak długo jesteśmy nagrywani (teoretycznie powinniśmy być zatrzymani jak najszybciej – policjant ma obowiązek tak szybko, jak to możliwe, przerwać niebezpieczną jazdę).

Znacznie gorzej mają młodzi kierowcy o stażu krótszym niż rok. Nie mogą bowiem skorzystać z dobrodziejstwa egzaminu kontrolnego, a ich limit jest niższy – tylko 20 punktów. Jeśli przekroczą go, tracą prawo jazdy. Ich status jest taki, jakby nigdy prawa jazdy nie mieli! Żeby je odzyskać, muszą zapłacić za kurs i go zaliczyć, a dopiero potem mogą zdawać. To zwykle zajmuje kilka miesięcy i kosztuje ok. 1500-2000 zł.

Za wypadek - Zakaz prowadzenia pojazdów orzekany jest przez sądy także w przypadku kierowców, którzy spowodowali wypadek (nie należy go mylić z kolizją). Wypadek to zdarzenie, w którym ktoś został ranny lub zginął albo doszło do dużych strat materialnych. W takiej sytuacji kierowca nie może być ukarany mandatem, a sprawa trafia do właściwego sądu. Zabranie przez policję prawo jazdy przekazywane jest prokuratorowi, który najczęściej w takich wypadkach orzeka o czasowym zatrzymaniu go do chwili wydania orzeczenia sądowego.

Za inne sprawki - O ile zabieranie praw jazdy kierowcom prowadzącym auta po pijanemu lub jeżdżącym brawurowo należy uznać za absolutnie słuszne, o tyle kwestia podpitych rowerzystów jest kontrowersyjna. Przede wszystkim dlatego, że uciążliwość kary jest różna w zależności od tego, czy sprawca w ogóle ma prawo jazdy, czy też nie – w tym drugim przypadku zabrać mu go po prostu nie można.

Zwolennicy bezwzględnego zabierania praw jazdy rowerzystom argumentują, że bezpieczniej będzie, jeśli osoba korzystająca z drogi pod wpływem zostanie odizolowana od samochodu, którym przecież mogłaby – jadąc po pijanemu – narobić mnóstwo szkód. To prawda, a jednak... na podstawie tej samej zasady należałoby zabierać prawa jazdy pijanym pieszym – oni też są, po pierwsze, uczestnikami ruchu drogowego, a po drugie, kiedyś również wsiądą za kierownicę! Na razie piesi mogą być spokojni, ale żeglarze na Mazurach, jeśli mają ochotę na piwo, powinni wcześniej dopłynąć do brzegu. Policja za sterowanie jachtem po kielichu grozi zatrzymywaniem praw jazdy i... nie żartuje! Sądy przychylają się do wniosków policji i pozbawiają sterników nie tylko patentów żeglarskich, lecz także praw jazdy.

Prawdziwym jednak majstersztykiem prawnym była ustawa o postępowaniu wobec dłużników alimentacyjnych. Na jej podstawie starości, na wniosek prokuratury, wydawali decyzję o zatrzymaniu prawa jazdy osobie, która wbrew obowiązkowi nie płaciła alimentów. Ustawa ta została zaskarżona przez jednego z kierowców. Ostatecznie Trybunał Konstytucyjny orzekł, że zabieranie dłużnikom prawa jazdy jest niezgodne z Konstytucją RP i przeciwskuteczne: po pierwsze, zabranie prawa jazdy może uniemożliwiać podjęcie pracy
i rozpoczęcie spłaty długu, a po drugie naraża osoby posiadające uprawnienia do kierowania na surowszą karę niż tych, którzy ich nie mają.

Upadła też ustawa fotoradarowa, której przepisy przewidywały zabieranie praw jazdy kierowcom nie tyle za wykroczenia drogowe, ile za niepłacenie mandatów. Ustawę  rozniósł Trybunał Konstytucyjny i słusznie. Państwo dysponuje przecież innymi, skutecznymi środkami dyscyplinującymi dłużników, a przede wszystkim fakt niezapłacenia w terminie mandatu nie oznacza, że kierowca stwarza zagrożenie na drodze – o tym można mówić dopiero w przypadku recydywy potwierdzonej wysoką liczbą punktów. Tak czy inaczej, prawodawcy nie próżnują i zaostrzają prawo. Trwają prace nad ustawą, która ułatwi pozbawianie praw jazdy kierowców z krótkim stażem. Projekt bije też w starszych: ponowne uzbieranie 24 punktów w ciagu 5 lat ma oznaczać utratę prawka. Ale i teraz jest ciężko. Egzamin to nie najgorsze, co może spotkać osobę, która przekroczy limit punktów. Są jeszcze testy psychologiczne.

Badania gorsze niż egzamin - Jeśli np. mamy do czynienia z policjantem, który dostał wiadomość o przekroczeniu przez nas limitu 24 punktów, lepiej być grzecznym i skruszonym. Ma on bowiem prawo (art. 124 kodeksu drogowego) każdego, kto uzbiera ponad 24 punkty, skierować na badania psychologiczne. Może, ale nie musi. Zaliczenie tych badań jest – według wielu poddanych im osób – bardziej przykrym doświadczeniem niż egzamin. Policjanci też zdają sobie sprawę, że skierowanie na badanie to duża kłoda na drodze do odzyskania prawka i... niepokornych karzą właśnie w ten sposób.

Egzamin też niełatwy - Egzamin teoretycznie powinien zdać każdy człowiek, który pojął podstawy korzystania z auta, zna przepisy, ale doświadczenia i obycia za kierownicą nie ma, no bo skąd. Tymczasem także kierowcy, którzy przejechali setki tysięcy km, po wielokroć nie mogą zdać egzaminu. Tabloidy regularnie donoszą o znanych postaciach show biznesu, które podchodzą do egzaminu (ostatnio m.in. Janusz Józefowicz) i oblewają go. Zdawalność jest różna w zależności od ośrodka i egzaminatora. Szacunkowo wynosi od ok. 25 do ok. 40 proc., przy czym doświadczeni kierowcy oblewają go często z powodów proceduralnych. Wystarczy np. uruchomić silnik i dopiero potem zapiąć pasy.

W wielu krajach piraci drogowi za rażące wykroczenia tracą prawka na 2 tygodnie, miesiąc, pół roku. W Polsce to niepotrzebne: dopóki o sukcesie na egzaminie sprawdzającym decydują nie kwalifikacje,
lecz szczęście, ten straszak wystarczy za wszystkie inne.

Tak stracisz prawko
Nie od dziś wiadomo, że młodzi kierowcy powodują dużo wypadków. Według policyjnych statystyk najniebezpieczniejsze są osoby w wieku 18-19 lat, a więc ci, którzy mają nowiutkie prawo jazdy – krócej niż rok. 

Tak jest (kierowca ze stażem dłuższym niż rok):
Kierowca zbiera punkty i przekracza 24.Zostaje skierowany na egzamin sprawdzający kwalifikacje.Jeżeli go zda, zatrzymuje prawo jazdy.Jeśli go nie zda, traci uprawnienia, ale może ponownie zdawać egzamin.Po zdanym egzaminie odzyskuje dokument, który musiał zwrócić.

Tak jest (kierowca ze stażem poniżej roku):
Kierowca zbiera punkty i przekracza 20.Prawo jazdy zostaje anulowane.

Żeby je odzyskać:
Kandydat na kierowcę zalicza kurs na prawo jazdy. Zdaje egzamin na takich warunkach, jakby nigdy nie miał prawka. Po zaliczonym egzaminie uzyskuje uprawnienia.

Tak ma być (projekt; fragment w zakresie kierowców ze stażem poniżej roku):
W ciągu 2 lat jedno wykroczenie nie powoduje specjalnych konsekwencji.Po drugim wykroczeniu obowiązkowy kurs reedukacyjny oraz przedłużenie okresu próbnego o 2 lata.Po trzecim wykroczeniu w ciągu 2 lat prawo jazdy zostanie anulowane.

Kradzieże aut - Złodzieje nigdy nie śpią

W Polsce kradzionych jest czterokrotnie mniej samochodów niż jeszcze 10 lat temu. Czy zatem jest to przestępstwo marginalne? Nic podobnego! W dalszym ciągu średnio co pół godziny kradzione jest auto w Polsce


Najgroźniejszym zjawiskiem jest wzrost liczby pojazdów,które są kradzione, a następnie legalizowane na terenie Polski. Takie przestępstwo uderza nie tylko we właściciela skradzionego auta (który może się ubezpieczyć na taką okoliczność), lecz także w osobę, która w dobrej wierze kupi taki samochód. Gdy się okaże, że był kradziony, zostanie odebrany nowemu właścicielowi, a uzyskanie jakiegokolwiek odszkodowania będzie niemożliwe.

Dlaczego taki proceder ma miejsce? Przestępcom pomaga import używanych pojazdów z krajów Unii Europejskiej. "Złodzieje sprowadzają kompletnie rozbite, ale w miarę młode auta. De facto są to tylko dokumenty i numery identyfikacyjne. Następnie pola numerowe zostają wspawane do skradzionego w Polsce egzemplarza tego samego modelu, który przejmuje tożsamość sprowadzonego rozbitka" – tłumaczy komisarz Ireneusz Ambroziak, zastępca naczelnika Wydziału do Walki z Przestępczością Samochodową Komendy Stołecznej Policji. I myli się ten, kto myśli, że dotyczy to tylko luksusowych limuzyn. Bardzo często w ten sposób legalizowane są kompakty, a więc jedne z najpopularniejszych aut na rynku. "Uważajmy na  okazje, które oferowane są czasem nawet o jedną trzecią taniej, niż wynosi średnia rynkowa. W razie wątpliwości zaproponujmy sprzedającemu wizytę na komisariacie policji w celu potwierdzenia legalności. Złodziej często nie będzie chciał się na to zgodzić" – radzi Ireneusz Ambroziak.

Nie sposób ocenić, jaki jest procent samochodów legalizowanych, ale wciąż większość rozbierana jest na części. W latach 90. ubiegłego wieku na celowniku złodziei były głównie Polonezy, duże Fiaty i Maluchy – oczywiście, nie z sentymentu dla rodzimej motoryzacji, lecz dlatego, że na części do nich było największe zapotrzebowanie. Dziś ofiarą złodziei padają auta młode (do pięciu lat), bo tylko części pozyskane z ich rozbiórki mogą być "konkurencyjne". Do starszych samochodów można znaleźć mnóstwo podzespołów z legalnego (bądź nie) złomowania aut sprowadzonych z zagranicy.

Zmienił się też – jak powiedzieliby fachowcy – "kanał dystrybucji" kradzionych części. Kiedyś były to giełdy, dziś – aukcje internetowe. Używane elementy aut kupujemy na potęgę, często nie zastanawiając się nad źródłem ich pochodzenia. "Nawet ASO kupują części ze szrotów bez zadawania żadnych pytań" – zżyma się Ireneusz Ambroziak. Walka ze sprzedawcami jest trudna, bo obrót częściami zamiennymi nie wymaga żadnych koncesji, a przyparty do muru sprzedawca zwykle pokazuje jakąś fakturę na towar.

Policji pomaga rozwój technologii. W Warszawie działa na przykład ARTR, czyli system automatycznie porównujący tablice rejestracyjne z bazą pojazdów poszukiwanych. Policjanci stosują też "podstawki", czyli naszpikowane kamerami samochody, które są przynętą na złodziei i umożliwiają łapanie ich na gorącym uczynku. "Ostatnio mieliśmy delikwenta, który wpadł dwa razy w ciągu dwóch miesięcy" – mówi Ireneusz Ambroziak. Pamiętajmy jednak, że tacy nierozgarnięci przestępcy to dziś już raczej wyjątki niż reguła.

Złodziejskie metody
Napady ("na stłuczkę"  lub "na kółko") już praktycznie się nie zdarzają. Coraz rzadziej dochodzi do kradzieży sprzed supermarketów, gdzie złodzieje współpracowali z kieszonkowcami potrafiącymi wyciągnąć kluczyki z kieszeni kierowcy. Dziś najczęściej  samochody znikają z ulicy lub parkingów (nawet tych strzeżonych!), a przestępcy posługują się zmodyfikowanymi komputerami sterującymi silnikiem. Odpalenie auta zajmuje im od kilkunastu sekund do kilku minut, czasem wymaga to otwarcia maski – na takie zachowanie warto zwrócić uwagę!

Kradziony samochód albo natychmiast trafia do "dziupli", czyli zamaskowanego warsztatu, gdzie błyskawicznie rozbierany jest na części, albo zostaje przeprowadzony dosłownie kilometr dalej, gdzie czeka na dogodny moment, by trafić do "dziupli".

Które modele najczęściej padają łupem złodziei w Warszawie?
Toyota Corolla – 20 szt.
VW Passat – 17 szt.
Fiat Panda – 14 szt.
Toyota Avensis – 13 szt.
Honda Civic – 11 szt.
Honda Accord – 10 szt.
Toyota Auris – 9 szt.
Toyota Yaris – 9 szt.
Fiat Seicento – 6 szt.
Opel Corsa – 5 szt.

Usterki w silnikach TDI

Opisuje najczęściej występujące usterki najpopularniejszego silnika wysokoprężnego w Polsce TDI.
Silnik 1.9 jest najlepszym silnikiem  jakiekolwiek usterki usuniemy łatwo i tanio.

Prosty i dobże przemyślany silnik 1.9 TDI jest solidną konstrukcją z lat 90.
W czasie swojej historii na liczne zmiany w osprzęcie, jest znany głównie z niskiego zużycia paliwa oraz z długiej żywotności silnika.
A teraz przedstawie   Usterke, Dotyczy,, Diagnozę oraz Rozwiązanie i koszt tego zabiegu.
1. Samochód gwałtownie traci moc przyśpieszenia na 3 i 4 biegu.
Silnnik TDI z turbosprężarką o zmiennej geometrii łopatek w turbinie .
winna jest zapieczona kierownica zmieniająca geometrię łopatek w turbinie. Przy niedziałającej kierownicy dochodzi do pojawienia się zbyt dużego ciśnienia doładowania. Aby zabezpieczyc turbo przed awarią, komputer wprowadza nasze auto w tryb awaryjny
Trzeba przepalić auto na trasie najlepiej na autrostradzie prędkość powyżej 120km/h . Jeśli mamy do czynienia z zapieczeniem kierownicy należy spróbować przeczyścić ja środkiem w sprayu ( wydatek 20zł) bądz dać do mechanika który rozbieże turbosprężarke i podda ją regeneracji koszt 800 zł i wzwyż.
2.Samochód traci moc, niekontrolowane przerwy w przyśpieszaniu.
Wszystkich samochodów z silnikiem TDI wyposażonych w zawór N 75
Zawór N 75 za korekcję ciśnienia doładowania. Kiedy jest brudny, zasmolony  lub zapchany zaciera się i przestaje spełniać swoja czynność
Trzeba co jakiś czas go przeczyszczać badz go wymienić koszt 140 zł i wzwyż najtaniej do kupienia na aukcjach internetowych.
3. Silnik trudno zapala na ciepło, trzeba długo kręcić rozrusznikiem.
Głowynym problemem jest silniczek z pompą wtryskową TDI VP
Z czasem elektroniczne sterowanie pompą staje sie rozregulowane i po nagrzaniu silnika komputer daje za małą dawke paliwa
Zmiana mapy rozruchu jest to operacja typowa elektroniczna u mechanika za okolo 400-500 zł.
4. Silnik zużywa dużo oleju.
wszystkie silniki TDI
Luzy w turbosprężarce powodują przepuszczanie oleju, który kieruje się do chłodnicy międzystopniowej. Konieczna do naprawy usterka gdyż nasz silnik może sie zaciągnąć i zatrzeć
Regeneracja turbosprężarki u mechanika koszt okolo 1000-2000zł  (zależy od pracy włożonej w regeneracje), bądz wymiana turbosprężarki.
5. Silnik ospały przy 2 tyś. obr./min.
Wszystkie silniki TDI
Problem z uszkodzonym przepływomierzem z tą usterka często idzie w parze spadek spalania. Silnik nie jest w stanie dobże sterować doładowaniem
Koszt zamiennika 200-400 zł
Koszt części oryginalnej 450-800zł
Najtaniej do dostania na aukcjach internetowych zamiennik do 250 zł a część oryginalna  450 zł.
6.Miga lampka świec żarowych. Samochód trzęsie się na wolnych obrotach
Silnik TDI PD
Uszkodzona końcówka od pompowtryskiwaczy bądz wytarte gniazdo PD. Częsta dolegliwość przy przejechaniu 250 tyś. km i więcej .  Również dotyczy to samochodów używanych kupionych w kraj cieplejszych ( Turcja, Hiszpania, Włochy, Egipt itd.)
Regeneracja pompowtryskiwacza  500-1000 zł
Wymiana na nowy 2000-4000 zł
Gniazda PD wymiana to koszt 2000 - 3000 zł
Silnik TDI 1.9 jest doskonale znany polskim mechanikom  silniki mają wiele lat i są zużyte sami nie jesteśmy w stanie zdiagnozować wiele usterek w czasie jazdy próbnej weźmy wieć ze soba znanego i doświadczonego mechanika bądz weźmy auto przed kupnem do mechanika w celu sprawdzenia jakości kupowanego auta z silnikiem TDI.

Prawo jazdy 2013

W artykule mam zawarte informacje na temat zmian na prawo jazdy katergori A. Opisane wszystkie kategorie i zmiany jakie przyniesie nam rok 2013. (AM, A1, A2 I A)

Prezydent niedawno podpisał nową ustawę o kierujących pojazdami. Zgodnie z nią, świeżych kierowców (samochodów jak i motocykli) czeka 2-letni okres próbny (pozostałych - wymiana praw jazdy na nowe - okresowe). Po popełnieniu dwóch wykroczeń "zielony kierowca" zostanie wysłany na kurs reedukacyjny, a po trzech wykroczeniach lub jednym przestępstwie przeciw bezpieczeńtwu w ruchu drogowym (np. jazda po pijaku) straci prawo jazdy. Kierowcy z  dłuższym stażem, którzy uzbierają 24 pkt karne będą kierowani na kurs reedukacyjny, a nie jak jest obecnie na ponowny egzamin. Jeśli jednak po raz drugi zgromadzą 24 punkty karne (razem już 48) w ciągu 5 lat, pożegnają się z uprawnieniami.
AM - uprawniające do kierowania motorowerem i i czterokołowcem lekkim, czyli quadem o masie bez obciążenia do 350kg, prędkość maks. do 45 km/h i silniku o pojemności do 50ccm. Kategoria ta, będzie dostępna po ukończniu 14 roku życia.
A1 - pozwalające na jazdę motocyklem o pojemności nieprzekraczającej 125ccm, mocy nie większej niż 11kW (15KM) i stosunku mocy do masy własnej motocykla niższym od 0,1 kW/kg (czyli 0,13KM/kg), motocyklem trójkołowym o mocy nie przekraczającej 15kW (20,4 KM) i pojazdami określonymi dla prawa jazdy kategorii AM. (16 lat)
A2 - pozwalające na jazdę motocyklem o mocy do 35 kW (47,6 KM) i stosunku mocy do masy własnej nieprzekraczającej 0,2Kw/kg, (0,27 KM/kg), motocyklem trójkołowym o mocy nieprzekraczającej 15 kW (20,4 KM) i pojazdami dla kategorii AM. (18lat)
A - wszystkie motocykle. (24 lata)
Prawo jazdy kategorii A, będzie można uzyskać po ukończeniu 24 lat, można jednak uzyskać je wcześniej, stopniowo zdobywając uprawnienia:
1. Najpierw prawo jazdy A1 ( ukończone 16 lat).
2. Następnie po co najmniej dwóch latach będzie można zdawać egzamin na kat. A2 (18 lat).
3. Po upływie kolejnych dwóch lat można zdawać egzamin na prawo jazdy kategorii A (20 lat).

Kto korzysta z myjni bezdotykowych?

Pojazdów na naszych drogach wciąż przybywa, większość ludzi dba o swoje samochody, dlatego też korzystanie z myjni bezdotykowych stało się czynnością powszechną.
Zapewne wielu użytkowników samochodów spotkało się z określeniem myjnie bezdotykowe. Można je również nazwać myjniami samoobsługowymi czy myjniami ręcznymi - chociaż w przypadku tych ostatnich może się to bardziej kojażyć ze zwykłym myciem za pomocą ściereczki czy gąbki. Wielu zadaje sobie pytanie:
KTO TAK WŁAŚCIWIE KORZYSTA Z MYJNI BEZDOTYKOWYCH ?
Aby scharakteryzować potencjalnego użytkownika myjni bezdotykowej, wykorzystaliśmy popularne badanie konsumenckie Target Group Index i przyjrzeliśmy się bliżej grupie zdefiniowanej następująco:
- posiadacz prawa jazdy,
- posiadacz samochodu w gospodarstwie domowym,
- mieszkaniec bloku w miejscowości powyżej 20 tysięcy mieszkańców
To przede wszystkim mężczyzna w wieku 25-54 lat, o wykształceniu średnim plus, mający stałą pracę, często na stanowisku kierowniczym lub prowadzący własną działalność gospodarczą. Nierzadko jest to pracownik umysłowy lub ktoś uprawiający wolny zawód. Deklarujący dochody netto powyżej 1600 zł. Jest to osoba pozytywnie oceniająca swoją sytuację materialną. Zwykle to ludzie samodzielnie prowadzący gospodarstwo domowe, ale również rodziny z dziećmi do 14 roku życia. Nasz potencjalny klient mieszka w blokach krócej niż 10 lat, w mieszkaniach o powierzchni od 31 do 81mkw.
Spełnieni i Poszukujący
Grupy konsumencko najatrakcyjniejsze,  aktywne zakupowo, gotowe do testowania nowinek, lojalne markom sprawdzonym i korzystające z różnorodnych możliwości oferowanych przez rynek.

„Kobieta za kierownicą” – czy to nadal stereotyp?

Od niepamiętnych czasów utarło się stwierdzenie, że kobieta prowadząca samochód to postrach kierowców. Z czego to wyniknęło? I czy dzisiaj to powiedzenie jest aktualne?
Nie da się ukryć, że kobiety są mniej wyrafinowanymi kierowcami, niż mężczyźni, choć oczywiście istnieją wyjątki od reguły. Więc z czego to wynika? Wynika to z jednej prostej przyczyny jaką jest mentalność lub stosunek kobiety do samochodu jako pojazdu. Otóż uważa ona samochód za narzędzie mające ułatwić życie. Z tego względu nie zwraca zbytniej uwagi na przykład na pojemność i moc silnika, ważne jest dla niej, aby miały czym pojechać na zakupy, do pracy, odebrać dzieci ze szkoły. Inaczej sprawa wygląda jeśli chodzi o mężczyzn. Dla niego to o wiele więcej, niż tylko pojazd sam w sobie.  Dla faceta samochód to tak, jak by element jego męskości. W nim czuje się pewny siebie i odważny. Warto zauważyć, że najwięcej wypadków drogowych odbywa się przy udziale mężczyzn, a to niewątpliwe skutek tej zbytniej pewności siebie za kółkiem osobników płci męskiej. Wróćmy do pań. Czy w takim razie stwierdzenie „baba za kierownicą” jest dzisiaj aktualne?
Jak już wspomniałem jedna kobieta jeździ lepiej, druga gorzej, jednak nie w tym rzecz. Dzisiaj czasy się trochę zmieniły. Obecnie jest tak zwane równouprawnienie, czyli panie wykonują te czynności, które kiedyś mogli wykonywać tylko panowie. Nie dziwimy się specjalnie, gdy widzimy na przykład panią za kółkiem autobusu czy ciężarówki. Może to jeszcze nie norma, ale przestało się już mówić, że praca w charakterze kierowcy to nie zawód dla niewiast.
Kilka słów na zakończenie. Niestety stereotyp ten, mimo rosnącej liczby pań za kółkiem, nadal wydaję się być aktualny, choć ze statystyk wynika, że kobiety jeżdżą ostrożniej. Niestety obecnie utarł się taki pogląd, że jeśli ktoś jedzie powolnie i niepewnie to znaczy, że jest kobietą.

Alternatywny ranking producentów opon

Producentów opon można klasyfikować według różnych kategori. Najczęściej mamy do czynienia z rankingami obejmujacymi ilość produkowanych opon, rozmiarów czy nowości wprowadzonych na rynek. A ja pokusiłem się o stworzenie zupełnie nowego rankingu, który bierze pod uwagę wartość rynkową danego producenta opon.
O co chodzi z tą wartością rynkową, inaczej zwaną kapitalizacją? Zdecydowana większość firm, które zajmują się produkcją ogumienia działa jako spółki publiczne notowane na różnych giełdach papierów wartościowych. W Polsce przykładem jest Firma Oponiarska Dębica S.A., której akcje są notowane na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie. Akcje Michelina notowane są na giełdzie paryskiej a Goodyeara - nowojorskiej. Ilość akcji danej spółki jest znana (może się jednak zmieniać np. w wyniku emisji nowych akcji, duże zmiany ilości akcji mają miejsce jednak rzadko). Wykonując proste działanie matematyczne, tj. mnożąc ilość wszyskich akcji razy jej cena na giełdzie otrzymujemy poszukiwaną wartość rynkową lub kapitalizację.

Zanim przedstawię listę 10 największych producentów opon pod wzgledem ich wartości giełdowej chciałbym zwrócić uwagę na jedną ciekawą rzecz. Kupując w serwisie lub np. w sklepie internetowym stajemy sie właścicielami nowych opon danej marki (np. Kleber lub Barum). Natomiast nabywając na giełdzie akcje spółki oponiarskiej zostajemy jej współwłaścicielem, jednym z wielu, proporcjonalnie do ilości kupionych akcji. Oczywiście kupno niewielkiej ilosci akcji nie daje nam wpływu na strategię firmy czy jej sposób zarządzania, ale z formalnego punktu widzenia jesteśmy współudziałowcem lub inaczej: akcjonariuszem danej spółki.

Ranking powstał w oparciu o ceny spółek z 8 lipca 2011 roku. Oczywiście pozycja może sie zmienić w wyniku wzrostu/spadku cen na giełdzie.

10 największych producentów opon pod względem wartości rynkowej akcji (stan na 08.07.2011)

1. Na pierwszym miejscu jest grupa Continental z wartością rynkową 15,03 mld EUR. Continental to nie tylko opony, lecz także dział automotive, produkujący części dla przemysłu samochodowego. Marki opon z grupy Continental: Uniroyal, Semperit, Barum, Gislaved, Viking, Matador no i oczywiście flagowy Continental. Sprzedaż grupy Continentala w całym 2010 roku wyniosła 26 mld EUR z czego na cześć "oponiarską" przypadło tylko 40%, resztę pochodziło z działu automotive. Ciekawe, bo jednak kojarzymy Continentala jako producenta opon, a tu okazuje się, że większość przychodów pochodzi z innego działu.
Wykres kursu akcji Continental w ciągu ostatniego roku:

SNAG-0002
 Rok temu, 7 lipca 2010 roku, jedna akcja kosztowała ok 45 EUR, dziś kosztuje ok 65% więcej, to była dobra inwestycja.

2. Drugim pod względem kapitalizacji jest Bridgestone, notowany na giełdzie w Tokyo. Wartość rynkowa w EUR wynosi 13,8 mld. Oprócz opon, Bridgestone działa w segmencie chemicznym i przemysłowym, produkuje też rzeczy sportowe (piłeczki golfowe, rakiety tenisowe) a także rowery. Jednak w przeciwieństwie do Continentala, sprzedaż opon w 2010 roku stanowiła zdecydowaną większość przychodów, bo aż 82,8% (20,45 mld EUR). Jak kształtował się kurs Bridgestona w ciągu ostatniego roku?
  SNAG-0003
W ciągu roku kurs zwyżkował o ok 36%.

3. Na ostatnie miejsce na podium załapał się Michelin. Spółka jest wyceniana przez inwestorów na 12 mld EUR. Oprócz opon, Michelin produkuje mapy i przewodniki turystyczne, jednak stanowią one margines w przychodach, które w 2010 roku wyniosły 17,9 mld EUR. Opony Michelin produkowane są w fabrykach na całym świecie. A oto wykres kurs akcji w ciągu ostatniego roku:
  SNAG-0004
Stopa zwrotu z akcji Michelin wyniosła ok. 22% w ciągu ostatniego roku.

A oto pozostali produceni opon z uwzględnienim ich wartości rynkowej (w mld EUR):

4. Hankook  - 4,9
5. Nokian - 4,7
6. Cheng Shin Rubber (marka Maxxis)- 4,2
7. Pirelli - 3,7
8. Goodyear Tire - 3,1
9. Sumitomo Rubber - 2,3
10. Yokohama - 1,4

Wartość rynkowa FO Dębica to ok 0,2 mld EUR (właścicielem większościowym jest Goodyear)
Okazuje się, że w pierwszej dziesiątce połowa miejsc przypada producentom z Azji, 4 z Europy i jedno z USA. Chociaż nie wiem, czy w dobie przenoszenia fabryk do różnych krajów, taki podział coś znaczy, bo przecież większość wymienionych firm ma już swoje fabryki w szybko rozwijających się gospodarczo Chinach.
Mnie zaskoczyła wysoka pozycja producenta opon marki Maxxis, w Polsce praktycznie nieznanego, ale biorąc pod uwagę potencjał rynku chińskiego nie zdziwiłbym się pojawieniu się kolejnych producentów z tego kraju

Volvo zwiększa zasięg samochodów elektrycznych

Volvo poczyniło kolejne kroki w udoskonalaniu swoich modeli samochodów elektrycznych. Rozpoczęto już testy związane ze sprawdzeniem trzech koncepcyjnych technologii w celu zwiększenia zasięgu pojazdów z napędem elektrycznym. Projekt ten jest wspierany przez Szwedzką Agencję Energetyczną oraz Unię Europejską.
Technologia I

Technologia ta bazuje na trójcylindrowym silniku elektrycznym. Moc tego napędu wynosi 60 KM. Moduł jest zainstalowany pod podłogą auta wraz z 40 litrowym zbiornikiem paliwowym. Silnik występuje w połączeniu z generatorem o mocy 40 KW. Łączna moc, która może zostać wytworzona przez ten pojazd to 111 KM, natomiast kierowca ma możliwość przełączenia generatora w stan ładowania baterii, co pozwala na zwiększenie zasięgu pojazdu nawet o 1000 km.

Technologia II

W tym typie otrzymujemy silnik spalinowy o mocy 190 KM wraz ze skrzynią automatyczną. Pomaga to w osiągnięciu większej wydajności paliwa. Oczywiście zbiornik paliwa jest taki sam, jak w technologii I.  Jak również tutaj mamy generator 40 KW, który także można ustawić w stan ładowania. Obydwa te źródła energii dają łączną moc 300 KM. W tym wypadku przyspieczenie wynosi mniej niż 6 sekund (0-100 km).

Technologia III

W tym rozwiązaniu mamy zaintalowany pełny pakiet zamontowany z przodu pod maską samochodu. W tym typie mamy do czynienia z silnikiem o mocy 111 KM wraz z dołączonym silnikiem spalinowym o mocy 190 KM oraz generatorem 40 KW. Zwiększa to prędkość auta o około 50 km/h i przedłuża zasięg o ponad 1000 km. Pojemność zbiornika w technologii III wynosi 45 litrów.

Podsumowanie

Jak widać marka Volvo szczegółowo rozbudowała technologię silników elektrycznych urozmaicając wybór pojazdów, dzięki czemu klienci mogą lepiej dostosować pojazd do własnych potrzeb.

Kamery samochodowe

Jak obrazują statystyki samochodów w Polsce z roku na rok na naszych drogach stale przybywa. Natężenie ruchu, korki a co za tym idzie coraz częstsze kolizje drogowe, w których ciężko udowodnić z czyjej winy do tego doszło.
Monitoring miejski stał się niebywale popularny w obecnych czasach. Dziś w większych miastach większość autobusów posiada rejestratory samochodowe, które jak się okazuje są dość sporych rozmiarów.
W przypadku samochodów osobowych sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Tutaj kamery samochodowe to niewielkich rozmiarów urządzenia cieszące się coraz większym zainteresowaniem pośród wielu kierowców. Swoich zwolenników znajdują w gronie kierowców zawodowych, lecz także w firmach posiadających samochody służbowe.
Te niebywale praktyczne urządzenia umożliwiają pełną kontrolę danego kierowcy a co za tym idzie pozwalają zweryfikować przebieg przebytej trasy. Dodatkowo kamery samochodowe tego typu bardzo często wyposażone są w mikrofon działający podobnie jak podsłuch w kabinie kierowcy, co daje możliwość zweryfikowania pracownika.
Kolejną grupa osób, dla których oferowany jest wyżej opisywany produkt są detektywi, którzy za jego sprawą w dyskretny sposób mogą nagrywać obserwowane obiekty nie wzbudzając przy tym najmniejszych podejrzeń. Największą popularność rejestratory zdobyły jednak w sektorze prywatnym.
Dzięki nim najczęściej rozstrzygane są wszelkiego rodzaju kolizje drogowe, które znacznie ułatwią pracę policji w momencie przybycia na miejsce wypadku, ale i także doskonale rejestrują naszą przebytą trasę z ciekawych oraz malowniczych zakątków świata podczas wielu wyjazdów urlopowych.

1000 złotych mandatu i przeszukanie za jazdę kabrioletem...

To nie moja wina, że kolega pożyczył mi super samochód, którego zazdroszczą mi policjanci... Ale oczywiscie ja muszę za to płacić. Przynajmniej ciekawe doświadczenie na początek mojej przygody z samochodami :)
Gdzieś tak w październiku ubiegłego roku mój znajomy pożyczył mi Mazdę MX-5 na kilka dni. Taki byłem zafascynowany i podekscytowany - szybkie i zgrabne auto, w dodatku kabriolet o nie przeciętnym dizajnie. Niestety radość minęła tego samego wieczoru.
Otóż wróciłem do domu tym samochodem dość późno, bo ok 22:00. Oczywiście chciałem się pochwalić bratu. Wziąłem go na przejażdżkę. Pierwszy raz zdjąłem dach. Jako, że miałem mało paliwa postanowiliśmy pojechać na stację benzynową. To był październik i godzina dosyć późna, więc szybko zrobiło nam się zimno. Obok stacji jest centrum handlowe, wjeżdżając na stację zauważyłem samochód policyjny stojący po środku parkingu tegoż centrum.
Podjechaliśmy na stację samoobsługową. Od razu założyliśmy dach, a gdy zamierzałem zatankować przed maskę samochodu znajomego podjechał oznakowany samochód policyjny. Wysiedli z niego umundurowani policjanci, nie jacyś zwykli, lecz "do zadań specjalnych" czy coś w tym stylu. Byli ubrani na czarno jeden miał przy sobie pistolet maszynowy. Już nie pamiętam co się nas na początku zapytali ale wiem, że sugerowali kradzież tego samochodu. Wnioski te wyciągnęli z faktu, iż zakładaliśmy dach na stacji benzynowej. Potem zaczęli nas przeszukiwać. O tak! Zapytali się czy mamy przy sobie rzeczy pochodzące lub mogące służyć przestępstwu. Odpowiedziałem, że nie. No i kazali mi opróżnić wszystkie kieszenie, a gdy już wszystko wyjąłem to mnie przeszukali jak jakiegoś przestępce! Potem to samo z bratem. A potem to samo z samochodem znajomego! Chyba nie muszę ukrywać iż byłem zdenerwowany, a cała ta sytuacja napawała mnie oburzeniem. Dobrze, że to było w nocy. Czułbym się naprawdę niezręcznie, gdyby mi coś takiego zrobili przy ludziach. Zszargana opinia.
Nie dość tego! Jeden "funkcjonariusz" kazał mi patrzeć jak przeszukuje, a drugi poprosił mnie o wpisanie kodu w telefonie, aby sprawdzić numer seryjny telefonu (ten drugi nie potrafił obsługiwać się dotykowym ekranem). Następnie ten pierwszy miał do mnie pretensje, że odszedłem, gdy on przeszukiwał pojazd. "Przecież mogłem panu coś podrzucić!" - powiedział.
Przyczepił się o to, że nie miałem przedniej tablicy rejestracyjnej. Fakt założonej nie miałem, ale miałem za siedzeniem w folii. Tego samego dnia rano kolega odebrał je z urzędu, i następnego dnia miałem je przyczepić, ponieważ wcześniej nie dałem rady załatwić plastikowej ramki. Ale pokazanie mu rejestracji i tak nic nie dało.
Następnie kazał mi wskazać miejsce położenia gaśnicy oraz trójkąta ostrzegawczego. Nie znalazłem :/ , później okazało się, że trójkąt gdzieś tam był ukryty w bagażniku. Po wszystkim usłyszałem: " W dniu dzisiejszym nakładam na pana mandat w wysokości 1000 złotych. Czy przyjmuje pan mandat?" Teraz wiem, że bym nie przyjął, ale wtedy myślałem, że za takie coś to normalna stawka. 400 złoty, to max jaki mogli na mnie nałozyć - wiem, głupi byłem.
Od tamtego czasu nie lubię policji. Są to zwyczajni ludzie, którzy mają swoje problemy: żona ich nie kocha, pies im umarł, nie stać ich na kabriolet czy po prostu mają zły dzień. A swoim niepowodzeniom czy chimerą dają upust nadużywając władzy.
Panie policjancie, pomimo zjawiskowego wyglądu, takie samochody można już kupić za 10 tys zł. Zaoszczędź sobie przez rok, a go kupisz. A nie zazdrościsz innym i to w taki sposób. Nie zastanawiaj się co zrobić, żeby inni nie mieli. Zastanów się co zrobić, żebyś Ty miał!

Na szczęście musze wam się przyznać, że widok tych wszystkich oczu, które patrzyły na mnie jak odjeżdżałem tą mx-5 spod szkoły, chyba był wart tego 1000 zł :P

Auto detailing i rynkowa wartość pojazdu (albo rynki działające nieefektywnie)

Na przykładzie popularnej usługi znanej jako auto detailing można w dokładny sposób wykazać słabość jednej z najbardziej wpływowych teorii ekonomicznych.
Encyklopedyczne ujęcie określa auto detailing jako kompleksowy i zoptymalizowany proces czyszczenia i renowacji samochodu, który dotyczy zarówno części wewnętrznych, jak i zewnętrznych. W tłumaczeniu na nasze oznacza to, że chodzi o dopieszczanie karoserii, wnętrza i silnika tak, żeby auto wyglądało jak funkiel-nówka-nieśmigana prosto z salonu. Po co? Oczywiście po to, żeby wziąć za taki samochód więcej.
Pozornie wydaje się, że taka sytuacja nie jest możliwa. W końcu racjonalny kupujący spogląda na stan techniczny pojazdu. Bierze pod uwagę jego przebieg, a także możliwe do dostrzeżenia usterki czy potencjalnie groźne odgłosy dochodzące z silnika. Przygląda się karoserii i wnętrzu oceniając przede wszystkim nakłady, jakie będzie musiał ponieść na doprowadzenie wozu do stanu technicznej używalności. Dla patrzącego z takiej perspektywy nie ma znaczenia błysk lakieru czy zamaskowane wgniecenia na błotniku. Czy jednak zawsze kupujący postępuje w ten sposób?
Wydaje się, że nie. W większości przypadków auto detailing pozwala osiągnąć wyższą cenę za samochód tylko dlatego, że ten ładniej wygląda. Co z tego, że z silnika dochodzą niepokojące stuki, skoro lakier tak ładnie się błyszczy, zdają się myśleć kupujący. Nie podchodzą do kwestii wyboru auta racjonalnie, ale bazują przede wszystkim na emocjach. W ten sposób podejmują decyzję mniej efektywną ze swojego punktu widzenia.
To jedna strona medalu. Drugą jest ukrycie rzeczywistego stanu samochodów przed kupującym. Mechanizm zakłócający działanie rynku odkryli już w latach siedemdziesiątych ekonomiści, którzy później otrzymali za to nagrodę Nobla. Otóż sprzedający wie znacznie więcej na temat samochodu niż potencjalny kupiec. Auto detailing może pozwolić mu ukryć słabości samochodu i nakierować uwagę kupującego na ładny wygląd auta, a nie jest stan techniczny.
Nierównomierny dostęp do informacji oraz nieracjonalnie podejmowane decyzje zakłócają mechanizm rynkowy i sprawiają, że uzyskiwane przez sprzedających ceny nie odpowiadają rzeczywistej wartości ich samochodów. Gdyby bowiem kupujący kierował się racjonalnymi argumentami i znał dokładnie stan techniczny pojazdu, mógłby wynegocjować korzystniejszą dla siebie cenę.
Spostrzeżenia te mają zastosowanie nie tylko na rynku samochodów używanych, ale na dowolnym innym rynku. Dotyczy zwłaszcza tych segmentów gospodarki, w których cena kształtowana jest przez wiele czynników, a złożoność produktów jest duża.
To właśnie takie mechanizmy sprawiają, że teoria racjonalnych oczekiwań wydaje się nie opisywać dokładnie rzeczywistości. I jako taka może wprowadzać w błąd sugerując istnienie powiązań i mechanizmów, których po prostu nie ma.

Uważaj na podrabiane felgi!

W dzisiejszych czasach coraz częściej kupujemy felgi aluminiowe. Dobrze wiemy, że mają one zasadniczy wpływ na wygląd naszego auta. Dobre felgi aluminiowe przyciągają bowiem wzrok i są przysłowiową wisienką na torcie.
Nie ma zatem lepszego sposobu na diametralną zmianę wyglądu naszego auta od kupienia alufelg.
Niestety coraz częściej na rodzimym rynku motoryzacyjnym pojawiają się podejrzane modele felg aluminiowych. Zwane są one replikami. Nie każdy jednak zdaje sobie sprawę z tego, że to zwykłe podróbki. Wyglądają pięknie, nie są jednak wytrzymałe i często poddają się w starciu z dziurą czy wyrwą w jezdni. Od takich produktów jak oryginalne alufelgi różni je bardzo wiele. Co zatem zrobić by ocalić swoje pieniądze i nie trafić na przysłowiowy bubel?
Przede wszystkim dokonujmy zakupów w sprawdzonym sklepie internetowym. Najlepiej też nie kupujmy na internetowych aukcjach. Zawsze zwracajmy uwagę czy sklep informuje na swojej stronie o swoim adresie i siedzibie. To bardzo ważne, bowiem podmiot, który nie ma się czego bać, nie będzie danych tych ukrywał.
Po drugie sprawdźmy czy felgi jakie chcemy zakupić posiadają gwarancję oraz odpowiednie certyfikaty. To również ważne. Często bowiem na repliki nie jest wystawiona żadna gwarancja i jakiekolwiek dokumenty.
Po trzecie sprawdźmy opinię o felgach jak i sklepie w internecie. Najlepszą reklamą jest od wieków zadowolony klient. Jeśli zatem spotkamy same korzystne dla sklepu i produktu wpisy – nie mamy się nad czym zastanawiać.
Po czwarte pamiętajmy, że felgę będącą repliką trudno wyprostować i łatwiej niż oryginał ulega ona uszkodzeniom. To bardzo ważne, zważywszy na stan naszych dróg.
I po piąte dowiedzmy się zawczasu w jakim kraju zostały wyprodukowane nasze felgi. Czołowi producenci, wbrew pozorom, nie przenieśli swoich fabryk na wschód. Często zatem trafić można na modele produkowane w Niemczech czy we Włoszech, co gwarantuje wysoką jakość wyrobu.
Spełniając powyższe warunki będziemy pewni, że kupimy dobre felgi aluminiowe, które, w przeciwieństwie do replik, nie będą w czasie użytkowania sprawiały kłopotów, a przede wszystkim nie będą zagrażały naszemu zdrowiu jak i życiu oraz zdrowiu innych użytkowników dróg.

Gdzie udać się po samochód

Samochód to dobro luksusowe, na które coraz częściej stać Polaków.. Co więcej, jesteśmy też coraz mniej przyzwyczajeni do swoich aut, wzorem zachodnich sąsiadów traktujemy je bardziej użytkowo: mają działać, nie sprawiać kłopotów i być tanie w eksploatacji.
Na obecną sytuację wpłynęła większa obecnie dostępność samochodów i ich spadające ceny. Nie zawsze jednak chodzi o zakup auta prosto z taśmy produkcyjnej – ich sprzedaż w pierwszym półroczu 2011 roku spadła w porównaniu z tym samym okresem 2010 roku o 6%. Jak Polacy kupują samochody?
Rynek wtórny: używane auta z Zachodu
Klientom kupującym samochody używane najbardziej zależy oczywiście na cenie produktu, ale biorą oni też pod uwagę sprawność pojazdu, jego przebieg i weryfikację, czy uległ kiedykolwiek wypadkowi. Podstawowym narzędziem służącym do porównywania parametrów i ofert jest w tym wypadku internet. Jeśli zależy nam przede wszystkim na obniżeniu kosztów, nic nie sprawdzi się lepiej niż serwisy aukcyjne. W najpopularniejszym serwisie tego typu Allegro.pl pojawia się ok. 800 ofert sprzedaży aut co dwa tygodnie, z czego ok. 80 procent stanowią oferty aut używanych - niektóre z nich można mieć już nawet za 3 lub 5 tysięcy złotych.
Dość powszechną ścieżką nabywania samochodów jest bezpośredni kontakt ze sprzedawcami zza zachodniej granicy lub polskimi pośrednikami, czyli sprowadzanie używanych samochodów z Austrii czy Niemiec. Auta te często, jeśli nie są powypadkowe, prezentują całkiem niezłą formę i jak najbardziej nadają się do użytku dla początkujących kierowców oraz tych, którym nie zależy na motoryzacyjnym "szpanie”.
Jedyne istotne wady sprowadzanych samochodów to widoczne ślady użytkowania, najczęściej duży przebieg na liczniku i niezbyt nowoczesny model. Jednak ci, którzy decydują się na taką formę zakupu, są świadomi tych ograniczeń i zadowoleni z zakupu, zwłaszcza że nie mają środków finansowych na auto z salonu.
Pani Ania, młoda prawniczka z Krakowa, cieszy się ze swojego nowego Forda Focusa rocznik 2005. Dla niej jest to nowe auto, choć nie jest jego pierwszym właścicielem. - Tapicerka wygląda wspaniale, jest niemal nowa, na liczniku jedynie ponad 100 tysięcy kilometrów, a samochód sprawnie śmiga po ulicach mojego miasta. Z tego co wiem, jego poprzedni użytkownicy jeździli jedynie raz w tygodniu na zakupy i w weekendy do rodziny. Widać, że o auto dbali i nie uczestniczyli w żadnym wypadku. Niestety, tego ostatniego pani Ania, jednak nigdy nie może być pewna. Pośrednicy (z pomocą mechaników) potrafią sprytnie zakamuflować i odwrócić uwagę potencjalnego nabywcy, zwłaszcza mało obeznanego z motoryzacją, od uszkodzeń powypadkowych samochodu.
To, co z całą pewnością przyciągnęło panią Anię do używanego Focusa sprowadzanego z Niemiec, była cena. Kilka tysięcy złotych mogła wysupłać ze swoich niewielkich oszczędności. Nie stać by jej było na nowe auto, kosztujące kilkadziesiąt razy tyle.
Rynek pierwotny: nówka z salonu
Zalety nabywania nowych pojazdów zdają się coraz bardziej przekonywać Polaków. Kupując nowy samochód mamy absolutną pewność co do faktycznego stanu pojazdu, wgląd we wszelkie dane techniczne na temat auta, darmowe przeglądy oraz opiekę serwisu. Nowsze modele to również zwiększone bezpieczeństwo na drodze, niższy koszt eksploatacji i mniejsze szanse na konieczność wykonywania napraw w krótkim czasie po zakupie.
Kupując nowe auto, możemy skorzystać z atrakcyjnych ofert banków na kredyty samochodowe, uprzednio poznawszy ważne aspekty zakupu samochodu na kredyt. Choć, jak podają media, Polacy coraz rzadziej decydują się na zakup auta na kredyt, to dilerzy wychodzą kupującym naprzeciw i obecnie podpisują z bankami umowy znacznie korzystniejsze dla swoich klientów. Przykładowo, auto wybranej przez nas marki możemy mieć niemal bez żadnych kosztów dodatkowych, z zerowym oprocentowaniem, do którego potrzebny jest 50-procentowy kapitał własny. Jaki bank udzieli takiej pożyczki? Bank samochodowy.
Po kredyt do banku samochodowego
Banki samochodowe mogą nam zaoferować korzystniejsze oferty (nie zawsze jednak tańsze) niż banki tradycyjne. Jeśli zechcemy kupić auto bezpośrednio w salonie i to na kredyt, dobrze jest rozważyć taką ofertę współpracującego z koncernem samochodowym banku. Dlaczego? Kupowanie samochodu u dilera czy w komisie i skorzystanie z zaproponowanej przez sprzedawcę oferty kredytowej banku samochodowego z reguły upraszcza formalności i ogranicza liczbę dokumentów potrzebnych do sfinalizowania zakupu. Większość spraw do załatwienia weźmie na siebie sprzedawca.
W dobie walki o Szanownego Klienta opłaca się też skorzystać z promocji takich, jak np. kredyt bez odsetek czy darmowy pakiet ubezpieczeń. Przed podjęciem decyzji warto poznać wszystkie wady i zalety banków samochodowych, ta opcja nie jest bowiem pozbawiona minusów, i porównać z warunkami oferowanymi przez tradycyjny bank.
A co z leasingiem? Jest to bardzo atrakcyjna opcja, gdy chcemy kupić samochód na firmę. Po kilkuletnim okresie spłat stajemy się właścicielem auta. W przeciwieństwie jednak do kredytu samochodowego, auto może zostać nam zabrane, jeśli nie będziemy w stanie wywiązać się ze spłat i kwota, którą przez dłuższy czas ulokowaliśmy w pojazd, przepada razem z nim. Jednak w wielu przypadkach dla firmy korzystniejszy będzie leasing, nie kredyt i takiego auta również będziemy szukać raczej w autoryzowanych salonach samochodowych.

Zastosowanie monitoringu pojazdów

W wielu firmach zajmujących się transportem, ale też nie tylko zastosowanie znajduje system monitoringu GPS, który pozwala na bieżąco lokalizować pojazdy oraz podawać także inne ciekawe dane. Dowiesz się jakie korzyści niesie za sobą zastosowanie monitoringu floty w firmach.
Możliwość lokalizowania floty pojazdów jest niezmiernie istotna dla firm transportowych, ale przydaje się także do innych celów. Na przykład z tego rodzaju systemów dość powszechnie korzystają wypożyczalnie samochodów, zabezpieczając w ten sposób swoje samochody. Dzięki temu istnieje też możliwość sprawdzenia czy klient, który wypożyczył w danej wypożyczali samochód użytkował go zgodnie z warunkami umowy, to jest na przykład nie wyjeżdżał poza teren województwa czy też miasta w zależności od rodzaju zastosowanej umowy. W firmach transportowych jednak zastosowanie takiego monitoringu jest o wiele bardziej zasadne. Zdecydowanie większe są też możliwości takich systemów. Możliwość lokalizacji floty pojazdów w czasie rzeczywistym pozwala na optymalne wykorzystanie posiadanych pojazdów. Osoba, która nimi zarządza wie bowiem gdzie znajdują się określone pojazdy, ale też kiedy i gdzie się one znajdą, tak więc możliwe jest przyjmowanie nowych zleceń. Lokalizacja samochodów jest jedynie podstawowym zadaniem takiego systemu. Bardzo często ma on zdecydowanie szersze możliwości. Możliwe jest chociażby sprawdzenia poziomu zużycia paliwa czy też nawet zdalne sterowanie niektórymi funkcjami samochodu, nawet jeśli znajduje się on tysiące kilometrów dalej. Jest to też dobre zabezpieczenie przed kradzieżą pojazdu. GPS monitoring pozwala bowiem na szybkie ustalenie pozycji samochodu, tak więc policja może go dość szybko namierzyć, o ile kradzież zostanie zgłoszona odpowiednio wcześniej. Z tego też powodu między innymi dość często samochody firmowe, zwłaszcza te droższe maja tego rodzaju nadajniki. Co prawda koszty monitoringu mogą być dla samochodów firmowych nieco wyższe, jednak rekompensować mogą to zniżki, jakie wiele towarzystw ubezpieczeniowych może dawać klientom, którzy ubezpieczają od kradzieży tak zabezpieczony samochód. Stąd już tylko prosta konkluzja do tego, iż dość często także osoby prywatne zabezpieczają w ten sposób swoje samochody, jednak na ogół nie korzystają oni w pełni funkcjonalnych systemów tego typu, gdyż najzwyczajniej w świecie nie jest im to po prostu potrzebne, poza tym im większa funkcjonalność takiego systemu, tym wyższe są koszty jego wdrożenia.

Czy badania techniczne muszą być przymusowe?

Ograniczenie wolności czy metoda na dyscyplinowanie nieodpowiedzialnych kierowców ? Czym tak naprawdę są obowiązkowe badania techniczne czy są takie ważne?
Żyjemy w wolnym kraju, więc nie powinniśmy być zmuszani do dbania o własne bezpieczeństwo bardziej niż tego chcemy - to zdanie wielu przeciwników corocznego, obowiązkowego badania technicznego pojazdów. Co prawda tej opinii nie można zarzucić pewnego sensu, ale liczby udowadniają, że mimo wszystko taki obowiązek to dobry pomysł. W ciągu ostatnich trzech lat o blisko połowę wzrosła liczba zatrzymanych przez policjantów dowodów rejestracyjnych z powodu braku ważnego badania technicznego. Statystycznie funkcjonariusze zatrzymują takiego kierowcę co 3 minuty.
audi+TT

Wg danych Komendy Głównej Policji, tylko w pierwszej połowie roku 2011 zatrzymano ponad 70 tyś dowodów rejestracyjnych, co przy zachowaniu tej tendencji do końca roku będzie oznaczać dalszy wzrost ich liczby o 3 proc. w stosunku do 2010 r. W przeliczeniu na park pojazdów jeżdżących po polskich drogach oznacza to, że w 7 przypadkach na 1000 (już blisko 1 procent) kierujący prowadzili pojazdy z nie potwierdzonym stanem technicznym. Dla porównania w 2010 roku zły stan techniczny był przyczyną 66 wypadków. Czy liczba ta rzeczywiście powinna być tak niewielka?

Obowiązkowe badania techniczne przeprowadzane co roku dla samochodów pięcioletnich i starszych - nie jest tylko uciążliwą formalnością - badanie techniczne ma kapitalne znaczenie - uważa Maciej Wisławski, pilot rajdowy, który wraz z Krzysztofem Hołowczycem wywalczył mistrzostwo Europy - Stacje kontroli pojazdów są tym sitem, które ma oddzielić auta sprawne od tych, które wymagają naprawy. Owszem, największy wpływ na bezpieczeństwo mają umiejętności kierowcy. Jednak stan techniczny samochodu jest zaraz po tym sprawą o największym znaczeniu. Człowiek i maszyna, wyszkolenie kierowcy i stan samochodu, to składa się na bezpieczeństwo - dodaje Maciej Wisławski.
przeglad+samochodu

O tym, jak ważny jest stan każdego podzespołu, który ma istotny wpływ na bezpieczeństwo - układu kierowniczego zawieszenia, amortyzatorów - przekonujemy się dopiero wówczas, gdy na drodze dzieje się coś niespodziewanego.

Celem okresowych badań technicznych jest przeanalizowanie elementów które się systematycznie zużywają np takich zespołów jak układ hamulcowy czy zawieszenie często bywa przez korzystającego z pojazdu niedostrzegane.

Pogorszenie się parametrów pracy amortyzatorów, utrata prawidłowej geometrii zawieszenia, zwiększające się luzy w układzie kierowniczym, nierównomierna praca hamulców - w codziennej eksploatacji można się do tych niedogodności przyzwyczaić. Do każdej z tych usterek można się przyzwyczaić i bez problemu można używać pojazdu, aczkolwiek gdy na drodze dojdzie do nieprzewidzianej sytuacji skutki mogą być katastrofalne.
przeglad_samochodu-6913-1-b
 Kara za zatrzymanie dowodu rejestracyjnego z powodu braku badań technicznych wynosi 50zł, dla porównania najniższy mandat za przekroczenie prędkości wynosi 100zł. Bardzo niski mandat za brak badań niewątpliwie jest jednym z większych powodów niestosowania się do tych reguł przez kierowców. Dodatkową uciążliwością jest zatrzymanie dowodu rejestracyjnego i strata czasu spowodowana dodatkową wizytą w urzędzie po odbiór dokumentu. Mandat ma tylko funkcję dodatkowego przypomnienia, żeby na przyszłość sprawdzać dowód rejestracyjny.

Elektryczne supersamochody Mate Rimaca

Czy młody chorwacki wynalazca Mate Rimac zawstydzi wielkie koncerny motoryzacyjne? Na tegorocznym Salonie Samochodowym we Frankfurcie chorwacka firma Rimac Automobili należąca do Mate Rimaca pokazała prototyp elektrycznego supersamochodu o nazwie Concept One.
rimac_concept_one-150x150Samochód jest wyposażony w cztery silniki elektryczne o łącznej mocy 1088 KM, dające wprost kosmiczny moment obrotowy – 3800 Nm, w dodatku dostępny – co oczywiste  w silnikach elektrycznych – już od startu.  Według zapewnień producenta ważący 1650 kg Rimac Concept One ma przyspieszać do setki w 2,8 sekundy. Prędkość maksymalna będzie ograniczona elektronicznie do 305 km/h.
Zakładanie osiągi robią piorunujące wrażenie, ale jak wiadomo największym ograniczeniem napędu elektrycznego jest mały zasięg samochodu, pomijając już problemy z długim ładowaniem i dostępem do gniazdek o odpowiednich parametrach. I tutaj spora niespodzianka – chorwacki producent obiecuje, że na jednym ładowaniu przejedziemy aż do 600 km.  W tej chwili takie obiecanki mogą budzić co najwyżej uśmiech niedowierzania, prawda?
Być może na wszelki wypadek nie powinniśmy się śmiać zbyt otwarcie, jeśli przyjrzymy się kto stoi za projektem Rimac Concept One. Optymizmem napawa już fakt , że jest to krajan słynnego Nicoli Tesli, pochodzącego przecież z terenów dzisiejszej Chorwacji i mającego w swoim dorobku na poły legendarny samochód elektryczny, który nota bene  żadnych baterii ponoć nie potrzebował. Mamy więc niejako narodową ciągłość tradycji w rozwoju napędu elektrycznego :-) A do Tesli wrócimy jeszcze w zupełnie współczesnym i realnym kontekście.
23-letni wynalazca Mate Rimac, bo o nim mowa,  z małej miejscowości Sveta Nedelja koło Zagrzebia,  fan i uczestnik wyścigów i driftingu jest technicznym geniuszem-samoukiem. Nie ma żadnego wykształcenia technicznego, studiował ekonomię na Uniwersytecie Nauk Stosowanych VERN w Zagrzebiu. Już jako siedemnastolatek zabłysnął projektem elektronicznych rękawic służących do zarządzania wszystkimi urządzeniami łączącymi się z internetem (znane jako iGlove). Zdobył liczne nagrody krajowe i międzynarodowe. Potem zwrócił się w stronę motoryzacji – jego oryginalnym i skutecznym systemem eliminacji martwej strefy zainteresowały się trzy wielkie koncerny samochodowe, a jeden z nich jest na drodze do przejęcia patentu.
Potem przyszła w końcu kolej na pierwszy elektryczny samochód z super osiągami na bazie BMW serii 3 E30, zwanego przez Chorwatów „Kockica” (co można tłumaczyć jako kostka lub klocek). Jak sam mówi, pewnego dnia wyjął sprawiający problemy benzynowy silnik,  spojrzał w pustą komorę  i postanowił:  To będzie samochód na prąd!  Elektryczne BMW VST Mate Rimaca ma pod maską aż 600 KM i 900 Nm momentu obrotowego. W 2010 roku „Kockica” młodego Chorwata zmierzyła się na ulicach Zagrzebia z należącym do niemieckiego koncernu energetycznego RWE egzemplarzem słynnego już elektrycznego Tesla Roadstera. I o dziwo wygrała w cuglach z tym amerykańskim produktem, wspomaganym technologią Lotusa. „Sorry Tesla Roadster,  Nicola Tesla is born here” – spuentował dowcipnie amatorski filmik z wyścigu jego autor na youtube.
Wszystkie komponenty używane w jego konstrukcjach związane z napędem – baterie, silniki – są autorskie. Każde kolejna generacja silników i akumulatorów Rimaca ma być silniejsza i lżejsza. Do tej Rimac był szczególnie dumny ze swojego unikalnego akumulatora, który składa się z 880 komórek. Jest on podobno całkowicie bezpieczny dla środowiska i w 100% podlega recyklingowi. Nad optymalnym wykorzystaniem mocy akumulatora i przedłużeniem żywotności czuwa jego własny, niewielki komputer. Rozwiązanie to o nazwie V=S/T Battery Management System przyniosło wynalazcy prestiżową nagrodę Golden Tesla’s Egg w 2010 roku. Bateria o parametrach 400V/3000A teoretycznie pozwala na osiągnięcie mocy 1600 KM. Właśnie to źródło energii zasila BMW VST Rimaca, jednak ograniczenia techniczne starej Beemki i troska o zasięg (200 kilometrów!) pozwoliły na upakowanie w „Kockicy” jedynie 600 KM.
Baterie do Rimac Concept One oprócz zapewnienia samochodowi trzykrotnie większego zasięgu na jednym ładowaniu mają mieć bardziej kompaktowe wymiary. Jeden pakiet będzie miał grubość 5 cm. System Rimaca będzie w pełni modułowy, więc może być zainstalowany prawie w każdym samochodzie.
Ambicje twórcy Concept One są ogromne, biorąc pod uwagę to, że nie dysponuje on milionami dolarów na rozwój. „Wielkim wzorem do naśladowania jest dla mnie  Pagani. Pragnę, aby samochód mógł osiągnąć jego poziom, konkurując z Koenigseggiem i Buggati. Będziemy małą wytwórnią samochodów elektrycznych o najwyższych osiągach, a także centrum rozwojowym napędu elektrycznego” – mówi Rimac w wywiadzie dla chorwackiego portalu Automobilija.
Rimac przewiduje budowę 88 egzemplarzy samochodu, który cenowo będzie pozycjonowany „nieco poniżej benzynowej konkurencji spod znaku Pagani, Koenigsegg czy Bugatti.” Czy znajdą się chętni na ten samochód? W każdym razie Mate Rimac chwali się już przedpremierowymi zamówieniami przesłanymi przez rodzinę królewską z Abu Dhabi.

Jakie są prawdziwe przyczyny wypadków ??

Promowane przez wiele lat w naszym państwie hasło typu "prędkość zabija" zaczyna przesłaniać fakt, iż nie tylko szybka jazda jest przyczyną wypadków w naszym kraju. Bez rzetelnej wiedzy na temat prawdziwych przyczyn katastrof nie sposób jest poprawić sytuację na polskich drogach.
wypadki%252C+zwolnij%252C+hamuj%252C+droga%252C+mechanik


Ze wszystkich krajów Unii Europejskiej, to w Polsce notowany jest najwyższy wskaźnik śmiertelności na drogach. Mimo że np w Niemczech wypadków jest 8 razy więcej niż w Polsce, - na każde 100 wypadków ginie 10,4 osoby - to dziesięciokrotnie więcej niż w Niemczech. Skąd ta różnica? Wg. Policji w Polsce najwięcej wypadków jest na prostym odcinku drogi - średnio jest to co trzeci wypadek. Przyczyna wydaję się być prosta - nadmierna prędkość.

Tir%252C+wypadek%252C+crash

Polacy mają tendencję do szybkiej jazdy, poprostu uwielbiamy szybką jazdę. Wg. statystyk średnio 45% polaków przyznaje bez ogródek, że lubi szybką jazdę. Nawet we Francji (39%) czy w Niemczech gdzie autostrady są dużo lepsze niż polskie odsetek ten wynosi 43%.

Wydaję się jednak że policja zbyt często wymienia nadmierną prędkość jako jedyny powód wypadku.
Ustalenie przyczyny takiego zdarzenia wymaga przeprowadzenia analizy i rekonstrukcji wydarzeń. Policjanci wypełniający kartę zdarzenia drogowego, na podstawie których tworzona jest statystyka, nie zawsze robią przecież takie rekonstrukcje. W swojej pracy kierują się często swoim doświadczeniem oraz zeznaniami naocznych świadków.

stra%25C5%25BC%252C+policja%252C+autostrada%252C+wypadek

Z czego wynikają błędy kierowców? Policyjne statystyki nie dają na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi. Milczą także na temat wpływu stanu dróg i natężenia ruchu.  Raport Najwyższej Izby Kontroli jasno i wyraźnie dowodzi, że niski poziom bezpieczeństwa ruchu drogowego w Polsce pozostaje w ścisłym związku ze złym stanem infrastruktury drogowej. Na co drugim kilometrze dróg są koleiny o głębokości powyżej 2cm, na co czwartym - nawet powyżej 3cm. W Unii Europejskiej takie drogi wyłączane są z użytku, w Polsce natomiast gdybyśmy mieli zamknąć takie drogi z pewnością musielibyśmy zamknąć ich ponad połowę. Dlatego drogi uszkodzone przez koleiny klasyfikowane są jako znajdujące się w złym stanie technicznym i jedynie ogranicza się na nich prędkość.

To wynik fatalnego zarządzania infrastrukturą drogową w naszym kraju. Kontrole prowadzone przez NIK od 2000 roku wykazywały, że niemal połowa zarządców dróg nie miała danych o wypadkach na nich, a ponad 30 proc. z nich nie miało nawet projektów, organizacji ruchu (rozmieszczania świateł, pasów, itp) W ubiegłym roku zatwierdzoną organizację ruchu na wszystkich drogach miało tylko niespełna 20 proc. zarządców, 37,5 proc. nie prowadziło w ogóle analiz dotyczących bezpieczeństwa.

Według cytowanego wcześniej raportu Najwyższej Izby Kontroli kursy nauki jazdy - pomimo wprowadzanych zmian - wciąż nie są w stanie dobrze przygotować przyszłych kierowców. Zarówno przekazywana wiedza, jak i zdobywane umiejętności są niewystarczające. W efekcie zaskakująco niewielu uczestników kursu zdaje egzamin za pierwszym razem - twierdzą autorzy raport. Średnia dla całego kraju w latach 2009 -2010 w żadnym z ośrodków nauki jazdy nie przekroczyła 50%, a najbliżej tej granicy była Warszawa, w której pierwszy egzamin kończył się sukcesem dla 48 proc. egzaminowanych. Nie brakowało jednak ośrodków, w których za pierwszym razem egzamin zdała co czwarta osoba. O niezbyt wysokiej skuteczności szkolenia przyszłych kierowców najlepiej świadczy fakt, że Ci z najmniejszym stażem (w wieku 28-24 lata) powodują najwięcej wypadków.

nauka-jazdy-lekcja

To nie jest nawet sprawą braku wiedzy, ale raczej niedopuszczania do świadomości faktu, że nawet na suchej nawierzchni podczas gwałtownego hamowania samochód nie zatrzyma się w miejscu, a w zależności od prędkości początkowej dopiero po kilkunastu, nawet kilkudziesięciu metrach.

Koło dojazdowe w spreju coraz popularniejsze wśród kierowców

Co jest największym problemem, który może spotkać kierowcę zwłaszcza w długiej trasie? Oczywiście przebita opona. Co jednak zrobić, kiedy nie mamy przy sobie klucza lewarka i zapasowego koła, albo gdy na dworze mróz i śnieg? Jest na to sposób.
A w zasadzie dwa sposoby. Pierwszy z nich jest bardzo tradycyjny. Kiedy nie mamy odpowiednich narzędzi bądź z jakichś względów sami nie możemy przystąpić do zmiany koła zawsze powinniśmy zadzwonić po pomoc drogową. Od tego właśnie ona jest. By pomagać kierowcom w trudnych sytuacjach. Wymiana przebitego koła z pomocą specjalistów zajmie zaledwie kilka minut, a do tego nie będzie kosztowała zbyt wiele. Ale co zrobić, kiedy nie mamy przy sobie pieniędzy bądź najzwyczajniej w świecie nie chcemy nikomu płacić za wymianę koła? Z takiej sytuacji również mamy wyjście, z którego coraz częściej i chętniej korzystają polscy kierowcy.
To kupienie zawczasu tak zwanego koła zapasowego w sprayu. Jest to pojemnik pod ciśnieniem z wężykiem, który dokręcamy do wentyla przebitej opony (wentyl należy ustawić pionowo). Następnie naciskamy spust i czekamy, aż preparat napompuje nam koło (zazwyczaj jest to nieco niższe ciśnienie niż zalecane, ale bezpieczne). Po takim zabiegu od razu ruszamy z miejsca by równomiernie rozprowadzić środek po oponie. Po kilku kilometrach zatrzymujemy się i kontrolujemy stan opony. Jeśli wszystko jest w porządku możemy kontynuować podróż z prędkością nie większą niż 45-50 kilometrów na godzinę. Oczywiście powinniśmy udać się zaraz do najbliższego warsztatu wulkanizatora. Specjalistę musimy też powiadomić o tym, że w oponie znajduje się łatwopalny gaz. A teraz najlepsze – opakowanie 400 ml produktu wystarcza na załatanie opony o wielkości do 15 cali. Koszt zakupu preparatu również nie jest wysoki. To zazwyczaj zaledwie kilkanaście złotych. Dostępny jest on w sklepach motoryzacyjnych i na stacjach benzynowych.
Jak zatem widać mamy alternatywę. Możemy skorzystać z pomocy drogowej lub załatać oponę samemu. I wcale nie potrzebujemy do tego odpowiednich narzędzi. Nie musimy się tez brudzić. To doskonałe rozwiązanie na dzisiejsze czasy, z którego nie tylko Polacy korzystają coraz częściej. Szerokiej drogi!

Wpływ radia CB na bezpieczeństwo podróżowania.

Użytkowanie radia cb przez wiele osób spowodowało, że ilość informacji w eterze jest ogromna. Warto sobie zatem zadać pytanie czy warto inwestować w sprzęt cb aby lepiej i łatwiej podróżować?
Na chwile obecną ciężko jest odnaleźć pojazdy na drodze nie wyposażone w antenę cb. Tak zwanych mobilków na drodze spotkać można mnóstwo, niezależnie czy jesteśmy na południu, północy, wschodzie czy zachodzie polski. Użytkownicy cb stali się tak wszechobecni, że ludzie idąc za trendem i modą zaczynają myśleć o zakupie sprzętu cb.

Większość użytkowników rozważająca taki zakup, kieruje się głównie tym, iż mając radio, otrzyma informacje od innych użytkowników, gdzie stają tak zwane misiaki. Jednakże nikt nie zwraca uwagi na to czy użytkowanie radia jest bezpieczne. Przecież to urządzenie, które prawie jak telefon komórkowy zaprząta niczym nie zmąconą ciszę i spokój w podróży,
postaramy się zatem przytoczyć za i przeciw użytkowaniu sprzętu cb.
Największym problemem jest fakt rozmowy przez mikrofon doręczny, którego trzeba używać aby porozumieć się z innymi użytkownikami. Trzymanie w ręku takiego mikrofonu, porównane może być z rozmową przez telefon komórkowy, która to faktycznie bez wykorzystania zestawu głośnomówiącego jest zabroniona. Jest to na pewno największy z problemów bezpieczeństwa.
Następnym problemem, są bezwzględnie magnesowe anteny cb bez których radio nie będzie funkcjonowało. Wielu użytkowników, często zapomina, że anteny maja indeksy prędkości z jakimi można się poruszać mając taką antenę na dachu lub bagażniku. Jeśli przełamana zostanie bariera bezpiecznej prędkości to wtedy antena odkleja się od dachu i w najlepszym wypadku latając porysuje nam lakier, w gorszym wybije nam szybę, a w najgorszym urwie się i uderzy w inny pojazd powodując kolizję.
Kolejny to problem montażu samego radia cb w miejscu nie wskazanym. Zdarza się, że radio zamontowane jest w nogach kierowcy i podczas jazdy okablowanie czy mikrofon potrafią zablokować pedał hamulca i utrudnić awaryjne hamowanie, co może spowodowac bezpośrednio kolizję.
Jednakże użytkowanie cb, nie wiąże się tylko z problemami ma również zalety i to nie małe. Nie każdy zdaje sobie sprawę, że informowanie innych użytkowników o tym, że stoją misiaki działa pozytywnie na bezpieczeństwo. Tak działa pozytywnie, proszę się nie dziwić, każdy kto usłyszy taki komunikat, po prostu ściągnie nogę z gazu., a przecież o obniżenie prędkości chodzi. Patrole policyjne nie stoją po to by zasilać urzędy w nasze pieniądze, tylko by chociaż w danym miejscu z ograniczeniem prędkości kierowcy się do niego zastosowali.

Druga ważną zaleta wpływająca ogromnie na bezpieczeństwo to wszelkie komunikaty o zdarzeniach na drodze, wypadkach, zatorach lub zwężeniach. Kierowcy informując się wzajemnie, nie zdają sobie sprawy ilu osobom pomogli uratować życie, przecież gdyby ktoś nie zauważył zatoru i nie miał o nim komunikatu, mógłby pełnym impetem uderzyć w grupę pojazdów i jakby się to skończyło można sobie wyobrazić.

No i ostatnią zaletą zwłaszcza dla kierowców samochodów ciężarowych jest fakt, iż kierowcy którzy jadą w kolumnie pojazdów i rozmawiają ze sobą mają dużo mniejszą możliwość zaśnięcia na drodze, ponieważ są zaangażowani w rozmowę z innymi użytkownikami.

Podsumowując wymienione za i przeciw myślę, że eliminując wady związane z głupotą użytkowania bezwzględnie można stwierdzić, że radio cb jest w pełni bezpiecznym elementem w pojeździe i prawidłowe jego użytkowanie może się przyczynić do zwiększenia bezpieczeństwa nas wszystkich na drodze.

Peugeot HR1 - cudo od koncernu PSA

W Paryżu został zaprezentowany nowy model samochodu HR1. Połączenie SUV'a i auta sportowego, które ma sprostać wymaganiom miasta. Czy z takiego miksu może powstać coś dobrego?
W Paryżu koncern PSA ujawnił nowy model - Peugeot HR1. Auto wzbudziło duże zainteresowanie wśród odwiedzających. Samochód jest połączeniem stylistyki SUV'a oraz pojazdów sportowych.
Peugeot HR1 zaprojektowany został głównie do jazdy miejskiej. Manewrowanie na zatłoczonych ulicach nie będzie stanowić problemu.
Auto mierzy zaledwie 3,69 m. Zastosowano otwieranie się drzwi do góry - co poza względami funkcjonalnymi jest również miłe, innowacyjne dla oka. Na jakość przemieszczania się w mieście wpływa także wysoki prześwit, zapewniający wysoką pozycję za kierownicą, dzięki czemu znacznemu poprawieniu uległa widoczność. Przestronne wnętrze, w którym kierowca przyjmuję pozycję charakterystyczną dla aut o nadwoziu typu coupe, rozdziela na dwie części bardzo estetyczna konsola. W ten sposób kierowca i pasażer uzyskują własną przestrzeń. Oczywiście nie brakuje detali wprowadzających element gry światła i cienia. Na ilość światła ma także wpływ przeszklone powierzchnie dachu, które wykonane zostały z materiałów reagujących na
ilość docierającego światła i w miarę konieczności przyciemniają się lub rozjaśniają. To tylko niektóre innowacyjne wdrożenia w koncepcyjnym modelu Peugeot HR1.
MocSamochód napędza nowoczesny, trzycylindrowy, benzynowy silnik spalinowy THP, napędzający koła przedniej osi. Jednostka ma pojemność 1,2 litra, co przy zastosowaniu technologii Peugeot THP pozwoliło uzyskać 110 KM. Po włączeniu silnika elektrycznego napędzającego tylną oś liczba KM powiększa się do 147. Rozwijający program produkcji samochodów ekologicznych Peugeot doprowadził w nowym modelu do znacznego obniżenia wartości dotyczących spalania, które w cyklu mieszanym kształtuje się na poziomie 3,5 l/100 przy emisji CO2 o wartości jedynie 80 g/km.
Jeśli samochód zostanie wprowadzony do seryjnej produkcji to stanie się zapewne obiektem pożądania wielu młodych osób, ponieważ to właśnie dla nich został zaprojektowany HR1.
Auto to na szczęście nie posiada takiego wynalazku jak tylna belka, które było spotykane we wcześniejszych modelach dzięki czemu zawieszenie jest trwalsze.
peugeot_hr1_3