Prawo jazdy kategorii B jest dobrem,w które
wyposażony jest każdy dorosły Polak-tak można by sądzić po lekturze
projektów ustaw,działaniu organów ścigania,sądów a także organów
administracyjnych.
Prawo jazdy, a właściwie jego zatrzymanie,
staje się straszakiem mającym powstrzymać sprawców różnych wykroczeń i
przestępstw od popełniania czynów zabronionych, które czasem są, a
czasem zupełnie nie są powiązane z prowadzeniem samochodu. Osoby,
których różne instytucje pragnęłyby pozbawić prawa jazdy, często jako
kierowcy są zupełnie niegroźne. Samochodowe prawo jazdy
można więc stracić za popełnianie wykroczeń drogowych autem (słusznie),
spowodowanie wypadku (słusznie), za wykroczenie lub przestępstwo
popełnione na rowerze, za pływanie po alkoholu jachtem żaglowym (jaki to
ma związek z ruchem drogowym?), a także, w niedalekiej przeszłości, za
niepłacenie alimentów!
Za alkohol - Najwięcej kierowców traci
prawo do jazdy samochodem, bo prowadzili po alkoholu. Ci kierowcy
stanowią od lat "większą połowę" tych, którzy na jakiś czas muszą
zrezygnować z siadania za kierownicą. Nie znaczy to wcale, że każdy
przyłapany na prowadzeniu auta w stanie nietrzeźwości zostaje pozbawiony
uprawnień. O tym bowiem decyduje nie policjant, który wprawdzie
rutynowo zatrzymuje dokument (nie uprawnienia) i uniemożliwia pijanemu
dalszą jazdę, lecz właściwy sąd, który bierze pod uwagę różne
okoliczności. Każdy sąd zastanowi się trzy razy, zanim zabierze zawodowe
prawo jazdy kierowcy ciężarówki, który utrzymuje rodzinę. Zdarza się,
że przy pierwszym takim przestępstwie sąd za karę zabiera prawo jazdy
kat. B, a pozostawia np. kategorię C.
Można jednak mieć pecha i stracić prawo jazdy na jakiś czas „za
niewinność”. Może tak się zdarzyć np. w sytuacji, gdy alkomat wykaże
obecność alkoholu w wydychanym powietrzu spowodowaną zjedzeniem
batonika. Policjant oczywiście wykona kolejne testy i po stwierdzeniu
tendencji malejącej może oddać nam prawo jazdy od razu. Wobec
funkcjonariusza warto być grzecznym i pokornym, bo jeśli tego nie zrobi i
pozostawi rozstrzygnięcie sprawy prokuratorowi, nie postąpi wbrew
przepisom. Na etapie postępowania prokuratorskiego prokurator decyduje o
tymczasowym zatrzymaniu prawa jazdy do chwili rozstrzygnięcia sprawy, a
w przypadku wykroczenia – sąd. Niezależnie od wagi sprawy, mamy prawo
ubiegać się o zwrot uprawnień do czasu prawomocnego orzeczenia, ale w
praktyce kończy się to sukcesem tylko w sprawach naprawdę wątpliwych.
Za punkty
- Coraz więcej kierowców traci uprawnienia z powodu popełniania
pospolitych wykroczeń. Większości z nich przyporządkowana jest nie tylko
kara pieniężna, lecz także pewna liczba punktów karnych (od 1 do 10). W
przypadku, gdy zostaniemy złapani przez organy porządkowe na
popełnieniu wykroczenia i ukarani mandatem, na nasze konto spływa
odpowiednia liczba punktów. Gdy uzbieramy więcej niż 24, dostajemy list
od starosty z informacją o skierowaniu nas na egzamin sprawdzający
kwalifikacje. Jeśli go zdamy, punkty zostaną skasowane, a my
zatrzymujemy prawo jazdy lub otrzymujemy je z powrotem.
Czy więc mając na koncie np. 21 punktów karnych, należy się
bać, że pierwszy lepszy patrol, który zarejestruje nasze przekroczenie
prędkości o 30 km/h, uniemożliwi nam dalszą jazdę? Nie! Warto
wiedzieć, że choć policjant na drodze ma dostęp do ewidencji i zawsze
sprawdza status naszego prawa jazdy, to jednak może otrzymać tylko jeden
z trzech lakonicznych komunikatów: zero, zbiera lub przekroczył. Nie
wie, że dodane właśnie do naszego konta punkty powodują przekroczenie
limitu. Jeśli jednak odpowiednią liczbę punktów zebraliśmy już
wcześniej, funkcjonariusz zatrzymuje nasze prawko i co gorsza, nie
możemy jechać dalej!
Jest jeszcze jedna zła wiadomość dla piratów drogowych:
punkty karne za poszczególne wykroczenia zarejestrowane podczas jednej
kontroli sumują się. Dlatego, jeśli jedzie za nami radiowóz z
wideorejestratorem, za jednym razem możemy dostać 25, i więcej punktów –
to kwestia naszego stylu jazdy i tego, jak długo jesteśmy nagrywani
(teoretycznie powinniśmy być zatrzymani jak najszybciej – policjant ma
obowiązek tak szybko, jak to możliwe, przerwać niebezpieczną jazdę).
Znacznie gorzej mają młodzi kierowcy o stażu krótszym niż rok. Nie
mogą bowiem skorzystać z dobrodziejstwa egzaminu kontrolnego, a ich
limit jest niższy – tylko 20 punktów. Jeśli przekroczą go, tracą prawo
jazdy. Ich status jest taki, jakby nigdy prawa jazdy nie mieli! Żeby je
odzyskać, muszą zapłacić za kurs i go zaliczyć, a dopiero potem mogą
zdawać. To zwykle zajmuje kilka miesięcy i kosztuje ok. 1500-2000 zł.
Za wypadek
- Zakaz prowadzenia pojazdów orzekany jest przez sądy także w przypadku
kierowców, którzy spowodowali wypadek (nie należy go mylić z kolizją).
Wypadek to zdarzenie, w którym ktoś został ranny lub zginął albo doszło
do dużych strat materialnych. W takiej sytuacji kierowca nie może być
ukarany mandatem, a sprawa trafia do właściwego sądu. Zabranie przez
policję prawo jazdy przekazywane jest prokuratorowi, który najczęściej w
takich wypadkach orzeka o czasowym zatrzymaniu go do chwili wydania
orzeczenia sądowego.
Za inne sprawki - O ile
zabieranie praw jazdy kierowcom prowadzącym auta po pijanemu lub
jeżdżącym brawurowo należy uznać za absolutnie słuszne, o tyle kwestia
podpitych rowerzystów jest kontrowersyjna. Przede wszystkim dlatego, że
uciążliwość kary jest różna w zależności od tego, czy sprawca w ogóle ma
prawo jazdy, czy też nie – w tym drugim przypadku zabrać mu go po
prostu nie można.
Zwolennicy bezwzględnego zabierania praw jazdy rowerzystom
argumentują, że bezpieczniej będzie, jeśli osoba korzystająca z drogi
pod wpływem zostanie odizolowana od samochodu, którym przecież mogłaby –
jadąc po pijanemu – narobić mnóstwo szkód. To prawda, a jednak... na
podstawie tej samej zasady należałoby zabierać prawa jazdy pijanym
pieszym – oni też są, po pierwsze, uczestnikami ruchu drogowego, a po
drugie, kiedyś również wsiądą za kierownicę! Na razie piesi mogą być
spokojni, ale żeglarze na Mazurach, jeśli mają ochotę na piwo, powinni
wcześniej dopłynąć do brzegu. Policja za sterowanie jachtem po kielichu
grozi zatrzymywaniem praw jazdy i... nie żartuje! Sądy przychylają się
do wniosków policji i pozbawiają sterników nie tylko patentów
żeglarskich, lecz także praw jazdy.
Prawdziwym jednak majstersztykiem prawnym była ustawa o postępowaniu
wobec dłużników alimentacyjnych. Na jej podstawie starości, na wniosek
prokuratury, wydawali decyzję o zatrzymaniu prawa jazdy osobie, która
wbrew obowiązkowi nie płaciła alimentów. Ustawa ta została zaskarżona
przez jednego z kierowców. Ostatecznie Trybunał Konstytucyjny orzekł, że
zabieranie dłużnikom prawa jazdy jest niezgodne z Konstytucją RP i
przeciwskuteczne: po pierwsze, zabranie prawa jazdy może uniemożliwiać
podjęcie pracy
i rozpoczęcie spłaty długu, a po drugie naraża osoby
posiadające uprawnienia do kierowania na surowszą karę niż tych, którzy
ich nie mają.
Upadła też ustawa fotoradarowa, której przepisy przewidywały
zabieranie praw jazdy kierowcom nie tyle za wykroczenia drogowe, ile za
niepłacenie mandatów. Ustawę rozniósł Trybunał Konstytucyjny i
słusznie. Państwo dysponuje przecież innymi, skutecznymi środkami
dyscyplinującymi dłużników, a przede wszystkim fakt niezapłacenia w
terminie mandatu nie oznacza, że kierowca stwarza zagrożenie na drodze –
o tym można mówić dopiero w przypadku recydywy potwierdzonej wysoką
liczbą punktów. Tak czy inaczej, prawodawcy nie próżnują i zaostrzają
prawo. Trwają prace nad ustawą, która ułatwi pozbawianie praw jazdy
kierowców z krótkim stażem. Projekt bije też w starszych: ponowne
uzbieranie 24 punktów w ciagu 5 lat ma oznaczać utratę prawka. Ale i
teraz jest ciężko. Egzamin to nie najgorsze, co może spotkać osobę,
która przekroczy limit punktów. Są jeszcze testy psychologiczne.
Badania gorsze niż egzamin
- Jeśli np. mamy do czynienia z policjantem, który dostał wiadomość o
przekroczeniu przez nas limitu 24 punktów, lepiej być grzecznym i
skruszonym. Ma on bowiem prawo (art. 124 kodeksu drogowego) każdego, kto
uzbiera ponad 24 punkty, skierować na badania psychologiczne. Może, ale
nie musi. Zaliczenie tych badań jest – według wielu poddanych im osób –
bardziej przykrym doświadczeniem niż egzamin. Policjanci też zdają
sobie sprawę, że skierowanie na badanie to duża kłoda na drodze do
odzyskania prawka i... niepokornych karzą właśnie w ten sposób.
Egzamin też niełatwy
- Egzamin teoretycznie powinien zdać każdy człowiek, który pojął
podstawy korzystania z auta, zna przepisy, ale doświadczenia i obycia za
kierownicą nie ma, no bo skąd. Tymczasem także kierowcy, którzy
przejechali setki tysięcy km, po wielokroć nie mogą zdać egzaminu.
Tabloidy regularnie donoszą o znanych postaciach show biznesu, które
podchodzą do egzaminu (ostatnio m.in. Janusz Józefowicz) i oblewają go.
Zdawalność jest różna w zależności od ośrodka i egzaminatora. Szacunkowo
wynosi od ok. 25 do ok. 40 proc., przy czym doświadczeni kierowcy
oblewają go często z powodów proceduralnych. Wystarczy np. uruchomić
silnik i dopiero potem zapiąć pasy.
W wielu krajach piraci drogowi za rażące wykroczenia tracą prawka na 2
tygodnie, miesiąc, pół roku. W Polsce to niepotrzebne: dopóki o
sukcesie na egzaminie sprawdzającym decydują nie kwalifikacje,
lecz szczęście, ten straszak wystarczy za wszystkie inne.
Tak stracisz prawko
Nie od dziś wiadomo, że młodzi kierowcy powodują dużo wypadków.
Według policyjnych statystyk najniebezpieczniejsze są osoby w wieku
18-19 lat, a więc ci, którzy mają nowiutkie prawo jazdy – krócej niż
rok.
Tak jest (kierowca ze stażem dłuższym niż rok):
Kierowca zbiera punkty i przekracza 24.Zostaje skierowany na egzamin
sprawdzający kwalifikacje.Jeżeli go zda, zatrzymuje prawo jazdy.Jeśli go
nie zda, traci uprawnienia, ale może ponownie zdawać egzamin.Po zdanym
egzaminie odzyskuje dokument, który musiał zwrócić.
Tak jest (kierowca ze stażem poniżej roku):
Kierowca zbiera punkty i przekracza 20.Prawo jazdy zostaje anulowane.
Żeby je odzyskać:Kandydat na kierowcę
zalicza kurs na prawo jazdy. Zdaje egzamin na takich warunkach, jakby
nigdy nie miał prawka. Po zaliczonym egzaminie uzyskuje uprawnienia.
Tak ma być (projekt; fragment w zakresie kierowców ze stażem poniżej roku):
W ciągu 2 lat jedno wykroczenie nie powoduje specjalnych
konsekwencji.Po drugim wykroczeniu obowiązkowy kurs reedukacyjny oraz
przedłużenie okresu próbnego o 2 lata.Po trzecim wykroczeniu w ciągu 2
lat prawo jazdy zostanie anulowane.